Szczypiorniści Górnika Zabrze bardzo dobrze rozpoczęli rundę rewanżową na parkietach PGNiG Superligi Mężczyzn. Najpierw śląska drużyna nieznacznie uległa Orlen Wiśle Płock, a w miniony weekend ograła niepokonaną wcześniej we własnej hali Gaz-System Pogoń Szczecin.
W środowy wieczór kolejnym skalpem Trójkolorowych została PGE Stal Mielec, która przed tym starciem miała podobny do zabrzan dorobek punktowy przy jednym meczu rozegranym mniej. Pierwsze fragmenty pojedynku miały wyrównany przebieg. Żadna z ekip nie umiała odskoczyć rywalowi na dystans większy niż jedna bramka.
Przełom nastąpił w 13. minucie gry, kiedy po serii błędów Górnika w ofensywie i niesubordynacji w defensywie mielczanie wyszli w Zabrzu na prowadzenie 8:5. Fakt ten gospodarzy rozsierdził do tego stopnia, że rzucili się na rywala jak dzikie zwierze i szybko celu dopięli. W ciągu ośmiu minut trzy świetne interwencje zanotował Sebastian Kicki, a szybkie kontry górniczej drużyny dały jej prowadzenie najpierw 13:11, a potem 15:12.
Choć w końcówce Stal znów przycisnęła i zdołała zniwelować straty do jednej bramki, to i tak Górnik wydawał się boiskowe wydarzenia mieć pod kontrolą i do szatni schodził z zasłużonym, dwubramkowym prowadzeniem.
Od początku drugiej połowy na parkiecie dzieliła i rządziła ekipa z Zabrza. Znacznie lepsza postawa w obronie i szybkie kontry Górnika zaowocowały prowadzeniem 21:16 już po sześciu minutach gry po przerwie.
Sporą frustrację wywołało to w osobie trenera mielczan Pawła Nocha, który najpierw wdał się w pyskówkę z Mariuszem Jurasikiem, a następnie doskoczył do stolika sędziowskiego. Trzeba jednak nadmienić, że w zachowaniu szkoleniowca Stali było sporo teatru, bo jego podopieczni w drugą połowę weszli słabo - nie umiejąc zaskoczyć dobrze dysponowanego Kickiego - a wynik odzwierciedlał to, co działo się na parkiecie.
Co prawda na starcie ostatniego kwadransa meczu mielczanie zdołali dojść gospodarzy na różnicę trzech bramek, ale ci wkrótce rozpoczęli kolejny w tym meczu odjazd, co zaowocowało prowadzeniem 27:21 na dwanaście minut przed końcową syreną. To uśpiło zawodników gospodarzy, którzy co prawda prowadzenie utrzymywali, ale w końcówce wyraźnie się rozluźnili i na tablicy pojawił się wynik 31:29, a z dwuminutową karą z boiska wyleciał Jurasik.
Na więcej jednak Górnik rywalowi nie pozwolił, a kluczowe okazały się być dwie świetne interwencje Mateusza Korneckiego na kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną i bramka rzucona z rzutu karnego przez Michała Kubisztala.
Górnik Zabrze - PGE Stal Mielec 33:31 (16:14)
Górnik: Kornecki, Kicki - Niedośpiał, Twardo, Nat, Mokrzki, Stodtko, Kuchczyński, Kubisztal, Jurasik, Bednarczyk, Buskou, Tomczak, Kandora, Piątek.
Stal: Kryński, Lipka - Wilk, Prępa, Janyst, Kriger, Sobut, Szpera, Adamuszek, Dzono, Pribanić, Gliński, Chodara, Kostrzewa.
Widzów: 800.