Karolina Kalska: Końcówka była dla mnie dramatyczna

Jak utrzymać nerwy na wodzy do ostatnich chwil pokazały w sobotę Agata Cebula oraz Karolina Kalska. Ta druga przyznała już po meczu, że dodatkowego stresu dodali jej sędziowie.

Przed meczem w Szczecinie mówiło się, że spotkanie pomiędzy SPR-em Pogonią Baltica a Vistalem Gdynia może być niezwykle emocjonujące i mieć nieoczekiwany przebieg. Potwierdziły to dopiero boiskowe wydarzenia, a zwłaszcza ostatnie chwile tych zawodów. - Zgadza się. Pogoń jest na pewno bardzo niewygodnym przeciwnikiem i bardzo ambitną drużyną. Na ich parkiecie gra się z nimi bardzo ciężko - przyznała Karolina Kalska, która opowiedziała także o ostatnim momencie, w którym to podeszła do wykonania decydującego o remisie rzutu. - Końcówka była dramatyczna, dla mnie na pewno, ponieważ sędzia podszedł do mnie i powiedział, że na rzut mam tylko 4 sekundy i w tym czasie muszę trafić do bramki, bo inaczej ten karny będzie niezaliczony. Kosztowało mnie to wiele nerwów i do tej pory nogi mam jak z waty.

Nasza rozmówczyni przyznała również, że przegrana pierwsza część spotkania nie miała żadnego wpływu na postawę jej koleżanek w drugiej jego części. - Nie byłybyśmy profesjonalistkami, gdybyśmy nie wierzyły, że ten mecz można jeszcze wygrać, nawet jeśli do przerwy przegrywałyśmy czterema oczkami. Wierzyłyśmy, że go wygramy i to znaczną ilością bramek. Skończyło się remisem, ale dobry punkt - oceniła.

Kalska (na zdj. z prawej) doceniła zdobycie jednego oczka
Kalska (na zdj. z prawej) doceniła zdobycie jednego oczka

W obozie szczecinianek dość szybko doszli do wniosku, że kluczem w tym meczu może być krycie indywidualne najbardziej doświadczonej Iwony Niedźwiedź. Najpierw ta rola przypadła Stefce Agovej, a później Monice Głowińskiej. Skrzydłowa zapytana o to, jak to wpłynęło na drużynę odpowiedziała. - Wyłączenie jednego zawodnika na pewno krzyżuje plany w ataku. To są sytuacje w piłce ręcznej raczej rzadziej spotykane. Przeciwnik pokrzyżował nam plany, ale musiałyśmy się do tego dostosować. Niewątpliwie to zawsze wytrąca z równowagi.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Stracony w Grodzie Gryfa punkt jeszcze nie niweczy planów gdynianek, które jak mantrę powtarzają, że ich celem jest zdobycie mistrzowskiego tytułu. - My na pewno gramy o mistrza Polski. Chcemy ponownie założyć na naszych szyjach złote krążki. O to walczymy i tylko o to gramy - rzuciła na koniec Kalska.

Źródło artykułu: