Gospodarze tylko na początku spotkania byli w kontakcie z rywalem. W 4 minucie biało-czerwoni prowadzili 3:2 po trafieniu z rzutu karnego Arkadiusza Galewskiego. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska dysponująca zawodnikami o lepszych warunkach fizycznych po chwili odskoczyła już na kilka trafień. Po kwadransie gry było 10:6 dla Śląska. Dobrze między słupkami spisywał się Marcin Schodowski i miejscowi do przerwy zdobyli zaledwie 9 bramek, a wrocławianie aż 21.
Drugą połowę celnym rzutem otworzył Piotr Kierzek. Obraz gry jednak nie uległ zmianie. W 40 minucie po bramce Bartłomieja Koprowskiego Śląsk prowadził już różnicą 15 bramek. Kilkadziesiąt sekund później Wojskowi grali w podwójnym osłabieniu, ale nie przeszkodziło im to w ataku na zaliczenie kolejnego trafienia. Ostatecznie Śląsk triumfował 44:22.
- Porażka za wysoka. Różnica klasy. Można powiedzieć, że na parkiecie starliśmy się z prawdziwą piłką ręczną - z zespołem, który będzie grał w ekstraklasie. To nam trochę w głowach siedziało, zawodnicy patrzą w tabelę, śledzą wyniki i byli nastawieni na porażkę - powiedział Witold Rojek, szkoleniowiec Ostrovii.
KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Śląsk Wrocław 22:44 (9:21)
Ostrovia: Tarko, Adamczyk, Foluszny, Filipiak - Galewski 6, Bielec 5, Kierzek 2, P.Dutkiewicz 2, Pernak 2, Wojciechowski 1, K.Dutkiewicz 1, Dycfeld 1, Śliwiński 1, Górny 1, Czerwiński, Jedwabny.
Karne: 1/4 Kary: 14 minut
Śląsk: Schodowski, Philippe - Płonka 8, Koprowski 7, Herudziński 6, Ścigaj 5, Kryński 4, Miszka 3, Nowak 3, Wróblewski 3, Baran 2, Krupa 2.
Karne: 2/3 Kary: 12 minut