Uros Zorman: Lubimy grać w gorącej atmosferze

Przed szczypiornistami z Kielc jeden z najważniejszych meczów sezonu - spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Rhein Neckar Loewen. - Musimy zagrać tak, jak w domu - mówi Uros Zorman.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec

Przed rozpoczęciem sezonu mówiło się, że zawodnikom Vive Targów Kielce postawiono trzy cele – mistrzostwo Polski, zdobycie Pucharu Polski oraz awans do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Zeszłoroczne osiągnięcie, czyli zajęciu trzeciego miejsca w turnieju finałowym w Kolonii rozbudziło jednak apetyty kibiców, działaczy, jak i samych zawodników. Aby awansować do ćwierćfinału, a później myśleć o Final4, kielczanie muszą najpierw pokonać Rhein-Neckar Löwen. Pierwszy krok w tym celu już wykonali, na swoim podwórku wygrali bowiem 32:28 i teraz pozostało im pozostawić kropkę nad "i" w prawdziwej jaskini Lwa - SAP Arenie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Jednym z najlepszych zawodników pierwszego spotkania między obiema drużynami był Uros Zorman. Słoweniec nie tylko rzucił cztery bramki, ale także zanotował aż jedenaście asyst, czyli miał udział niemal przy połowie trafień swojej drużyny.

- Zawsze powtarzam, że piłka ręczna to na szczęście nie sport indywidualny, a zespołowy, o wyniku meczu decydują wszyscy zawodnicy, nie tylko siedmiu, którzy są w danej chwili na boisku, ale także wszyscy na ławce, cała drużyna. Musimy zagrać tak, jak w domu, ale zadbać o jeszcze większy spokój w ataku. Jeśli popełnimy mniej błędów, to myślę, że będzie dobrze. W moim wieku dużą rolę odgrywa doświadczenie. Raz gra się lepiej, raz trochę słabiej. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że zawsze czuję się dobrze - mówi przed rewanżem z Lwami playmaker zespołu z województwa świętokrzyskiego.
Uros Zorman ma na swoim koncie aż trzy wygrane w Lidze Mistrzów. Czy uda mu się zdobyć czwarty tytuł z Vive Targami Kielce? Uros Zorman ma na swoim koncie aż trzy wygrane w Lidze Mistrzów. Czy uda mu się zdobyć czwarty tytuł z Vive Targami Kielce?
Kielczanie zawsze bardzo dobrze radzili sobie w meczach na niemieckiej ziemi. Ostatnie spotkanie, jakie rozegrali na terenie Lwów zakończyło się dla żółto-biało-niebieskich ciężko wywalczonym remisem, co wtedy uznano za dużą niespodziankę. Po emocjach, jakie towarzyszyły pierwszemu meczowi 1/8 finału Ligi Mistrzów, można oczekiwać, że i w Niemczech atmosfera będzie napięta. - Spodziewamy się gorącej atmosfery, wiemy, że zagramy przed szesnastotysięczną publicznością. Myślę, że to dla nas dobrze, bo lubimy grać przy takiej atmosferze. Nie boimy się tego meczu. Oczywiście pojedziemy do Mannheim z pełnym respektem do rywala i myślę, że to będzie bardzo dobre spotkanie - mówi Słoweniec.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×