PE Gwardia Opole w opałach. "Musimy się podnieść"

PE Gwardia Opole walkę o utrzymanie w PGNiG Superlidze rozpoczęła od porażki. - Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego - mówi trener Tadeusz Jednoróg.

Niepowodzenie w meczu z KPR-em Legionowo było dla beniaminka czwartą ligową porażką z rzędu. Na przełomie lutego i marca, kiedy zespół złapał drugi oddech, tak kiepskiej serii nie spodziewał się chyba nikt. PE Gwardia - napędzana dobrą grą świeżo pozyskanych zawodników z Bałkanów - wygrała wówczas trzy z czterech spotkań i niektórzy w zespole po cichu zaczęli spoglądać nawet w kierunku lokaty dającej udział w fazie play-off. Rzeczywistość boleśnie zweryfikowała jednak plany Gwardzistów.

Po sensacyjnym pokonaniu Puław zespół Jednoroga w fazie zasadniczej nie zdobył żadnego punktu, rywalizację o utrzymanie na domiar złego otwierając porażką w Legionowie. - Tym meczem podaliśmy rywalom rękę. Broni jednak nie składamy. Po takiej porażce nie możemy przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Brakowało nam skuteczności i popełnialiśmy dużo własnych błędów. Będziemy z tym walczyć. Terminarz ułożył się tak, że za chwilę czeka nas kolejny wyjazd. Lepiej byłoby zagrać u siebie, ale nic na to nie poradzimy - mówi szkoleniowiec opolskiej siódemki.

- Do końca walki o utrzymanie pozostało jeszcze pięć meczów. Po porażce z KPR-em musimy się podnieść, nie możemy zwieszać głów. Jeśli wygramy wszystkich pięć meczów, zapewnimy sobie dziesiąte miejsce. O wyższą pozycję będzie ciężko, matematyczne szanse wciąż jednak są. Najpierw krok do utrzymania trzeba zrobić na wyjeździe. Potem czekają nas kluczowe mecze u siebie - zapowiada w rozmowie ze SportoweFakty.pl Grzegorz Garbacz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W drugiej kolejce fazy play-out Gwardziści zmierzą się z Zagłębiem Lubin. W tabeli do Miedziowych opolanie tracą sześć punktów i jeśli w środę przegrają, stracą nawet teoretyczne szanse na dziewiąte miejsce. Trzy dni później zespół Jednoroga na własnym parkiecie stawi czoła Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski. Na wpadki w tych meczach beniaminek pozwolić sobie nie może.

Źródło artykułu: