Lepiej być wiarygodnym, niż składać obietnice bez pokrycia - rozmowa ze Zbigniewem Trzoską, prezesem Wybrzeża

Budżet Wybrzeża Gdańsk na zbliżający się sezon wynosi 2,1 miliona złotych. Wybrzeże ma wolne środki na ewentualnego dodatkowego zawodnika, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa Wybrzeża?

Zbigniew Trzoska: Nasz budżet jest zapięty. My od kilku lat budujemy tak zespół, że pozyskujemy środki, orientujemy się wśród sponsorów, kto ile może nam dać i dobieramy ludzi. Chcemy uniknąć takich sytuacji, żeby potem być niewypłacalnym i to nasza mocna strona. Mamy opinię, że u nas się dużo nie zarabia, ale lepiej być wiarygodnym wśród zawodników i partnerów, niż składać obietnice bez pokrycia i psuć sobie opinię.
Wybrzeże ma jakichś nowych sponsorów?

- Naszymi głównymi mecenasami są miasto Gdańsk, Zakład Utylizacyjny w Gdańsku, Cement Ożarów, ZKM Gdańsk, czy Eurostyl. Włącznie z barterowymi sponsorami mamy ich około 25. Budżet wzrósł i wynosi około 2,1 miliona złotych netto. To dolne zakresy w lidze, ale mocną stroną Wybrzeża nie jest budżet, a fajna kadra trenerska i ludzie chcący pracować. Są oni dobrani charakterologicznie. Zależało nam na zgromadzeniu walczaków, którzy pójdą za sobą w ogień.

Ile spotkań zostanie rozegranych w Ergo Arenie?

- Mamy już zarezerwowaną Ergo Arenę na mecze z Vive Targi Kielce i Orlenem Wisłą Płock. Planujemy zrobić tu też mecz otwarcia z Zagłębiem Lubin. Może nie jest to taki atrakcyjny przeciwnik, ale chcemy by wszyscy, którzy nie przychodzili dotychczas na mecze, bo chcieli iść na PGNiG Superligę, się ujawnią i pozwoli nam to zgromadzić taką widownię, by była fajna atmosfera. Planujemy organizować różne konkursy i zabawy związane z dyscypliną, ale skupiamy się na piłce ręcznej i nie planujemy jakichś spektakularnych wydarzeń z nią nie związanych.
Trzon kadry Wybrzeża był budowany przez ostatnich kilka lat Trzon kadry Wybrzeża był budowany przez ostatnich kilka lat
Marcin Lijewski ma zostać twarzą Wybrzeża również pod kątem marketingu?

- Na pewno Marcin to człowiek, którego przyjście trzeba rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Po pierwsze to dobry zawodnik, który wygrał jako jedyny Polak Ligę Mistrzów. Dodatkowo to człowiek, który wyszedł na wielką piłkę ręczną w Gdańsku i teraz powraca. Kibice, którzy chodzili wcześniej na Wybrzeże wrócą za Marcinem, czy Dawidem Nilssonem. Ponadto to autorytet dla młodych zawodników, a jego twarz jest bardzo rozpoznawana. Liczymy, że przyciągnie i widzów i potencjalnie dalszych sponsorów.

Jest szansa na sponsora tytularnego?

- Na ten moment nie ma takiego tematu. Trwają kuluarowe rozmowy, ale nie sa one łatwe. Potrzeba wielu ustaleń i spotkań, by doprowadzić do konkretów. Są one prowadzone, ale nie uprawniają mnie do tego, bym mógł powiedzieć, że za pół roku, czy rok będzie sponsor tytularny. Oczywiście bardzo byśmy chcieli, ale chęci i korzyści muszą być obopólne. Czekamy na partnera, który byłby zadowolony.

Kadra zespołu jest zamknięta?

- Niekoniecznie. Jak pojawi się zawodnik, który mógłby nas wzmocnić, to temat jest otwarty. Zawsze staramy się mieć jakieś dodatkowe środki buforowe, by ewentualny dodatkowy kontrakt nie obciążył naszego budżetu. Zawsze może zdarzyć się jakaś kontuzja, czy jakiś zawodnik może być bez formy, musimy mieć za co podejmować akcję ratunkową. Jak przed sezonem pojawi się nazwisko, na które będzie nas stać i trenerzy stwierdzą, że może być to wzmocnienie, to możemy się na takie coś pozwolić.

Poprzednie Wybrzeże, które zdobyło 10 tytułów mistrza Polski było znane z tego, że ściąga do składu młodych utalentowanych zawodników, którzy w tym klubie zaczynali wielkie kariery. Tutaj wygląda to podobnie, bo większość kadry stanowi młodzież z roczników 92-95...

- To jest budowanie tożsamości. Ci ludzie utożsamiają się z klubem i z niego wyszli. W kadrze mamy Marcina Lijewskiego i Dawida Nilssona, którzy grali wtedy w Wybrzeżu. Damian Wleklak jako zawodnik też był zawodnikiem Wybrzeża, Daniel Waszkiewicz był trenerem Wybrzeża podczas, gdy zdobywało mistrzostwo Polski. Mamy też gdańszczan - Sebastiana Sokołowskiego, Krzysztofa Jasowicza i Artura Chmielińskiego. Jacek Sulej od lat jest związany z Gdańskiem i został w II lidze po upadku AZS-u AWFiS. Wiem, że nasza młodzież ma duże plany związane z Gdańskiem. Podoba im się tutaj, nie zamierzają się nigdzie ruszać. Dążymy do tego, by ich zatrzymać i zaspokajać ich potrzeby.
Wybrzeże to przede wszystkim młodość. Ważną rolę mają też odgrywać Nilsson i Lijewski, pamiętający czasy świetności gdańskiej piłki ręcznej Wybrzeże to przede wszystkim młodość. Ważną rolę mają też odgrywać Nilsson i Lijewski, pamiętający czasy świetności gdańskiej piłki ręcznej
Wystawiacie drużynę rezerw do drugiej ligi. Ponadto do sezonu przystąpi kilka zespołów juniorów starszych i młodszych...

- Dla zawodników grających pod nazwą Wybrzeże, ta marchewka będąca zespołem seniorów jest dużo bliżej nawet wtedy, gdy mieliby grać właśnie w Wybrzeżu Gdańsk, ale w innym klubie. Młody chłopak może powiedzieć, że gra w Wybrzeżu i się z nim utożsamiać. Nie chodzi tu tylko o juniorów, ale i o dzieci. Fajna jest rywalizacja sportowa, ale chcemy by tworzyli jeden klub, by nie było animozji pomiędzy różnymi zespołami z Gdańska, że ktoś grając w Wybrzeżu ma łatwiej od kogoś, kto gra w Conradzie, czy w Sokole. To ma zjednoczyć całe środowisko piłki ręcznej w Gdańsku. Do tego dążymy. Wybrzeże ma być lokomotywą piłki ręcznej w Gdańsku.

Młody skład wsparty zaledwie kilkoma doświadczonymi zawodnikami może wypalić w PGNiG Superlidze?

- Tak już kiedyś było. Daniel Waszkiewicz mówił, że taką sytuację miał 14 lat temu. Pierwsze mistrzostwo Polski Marcina, Damiana, czy Dawida było w podobnym wieku. Najpierw krzepli 2-3 lata w ekstraklasie, a potem wypłynęli na szerokie wody. Ci zawodnicy są zaangażowani. Mają chęci udoskonalenia umiejętności. Chłoną to, co mówią trenerzy. Z treningu na trening i z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej.

Jakie macie plany na najbliższych kilka lat?

- Każdy ma jakieś marzenia. Naszym jest gra o najwyższe cele w kraju i w Europie, ale stąpamy twardo na ziemi. Moglibyśmy mieć takie plany, gdybyśmy byli dogadani z firmami posiadającymi duże pieniądze i wtedy można by było się włączyć do walki o medale. O ile cel typu trzecie miejsce w Polsce nie musi być bardzo odległy, o tyle pierwsze dwa zespoły odjechały organizacyjnie, budżetowo i sportowo, że aby do nich dołączyć czekają nas lata pracy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×