PGE Stal Mielec rozpoczęła przygotowania do sezonu od III Memoriału Leona Walleranda w Gdańsku. Podopieczni Pawła Nocha zajęli w nim pierwsze miejsce, wygrywając z Wybrzeżem i z Nielbą i przegrywając na koniec z MMTS-em Kwidzyn. - Ciężko powiedzieć cokolwiek o sile zespołu. Na razie nawet na treningach nie trenowaliśmy niczego konkretnego. Zostały nam zagrywki z zeszłego roku. Doszedł do nas bramkarz, wrócił Damian. Wkomponowali się w zespół i nie trzeba było dużo zmieniać. To były pierwsze sparingi. Trzeba się cieszyć z wygranych, ale to początek przygotowań. Były błędy, w hali było strasznie gorąco. Handball nie wyglądał jeszcze profesjonalnie, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - zrelacjonował Grzegorz Sobut.
[ad=rectangle]
Wszystkie zespoły poza PGE Stalą przyjechały do Gdańska w szerokich składach, które nie mieściły się w protokołach meczowych. - Tak wyszło, że byliśmy w takim składzie. W sobotę dołączył Michał Adamuszek. Do wszystkiego doszły kontuzje i urazy w okresie przygotowawczym. W zeszłym sezonie mieliśmy podobny start do rozgrywek. Przez cały okres przygotowawczy graliśmy praktycznie na trzech rozgrywających. Mógł być lepszy wynik, ale nie wyszło. Mamy taki skład jaki mamy i nic nie poradzimy - rozłożył ręce rozgrywający mieleckiej drużyny.
W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o problemach finansowych w PGE Stali Mielec. - Jakoś się tak złożyło, że to wyszło teraz, nie wcześniej. Problemy są od dłuższego czasu i wiadomo, że to siedzi w naszych głowach. Piłka ręczna to nasza praca i nie możemy nic więcej zrobić. Wynikami na boisku chcemy pokazać, że zasługujemy na jakiegoś dobrego sponsora, która nasz wesprze. W ostatnich latach po awansie do PGNiG Superligi wciąż trzymamy się w czołówce za zespołami z Kielc i z Płocka i warto w nas inwestować. My gramy, trenujemy, bo lubimy. Na to, że zaległości są, nic nie możemy poradzić. Wszyscy prezesi muszą się spiąć, bo to ostatni gwizdek na dopięcie spraw finansowych. Można grać w dziesięcioosobowym składzie, ale to nic nie da. Mamy fajnych kibiców i oni też nie oczekują bicia się o utrzymanie. Na mecz przychodzi pełna hala i oni też walczą, by coś się w tym Mielcu działo - powiedział rozgoryczony szczypiornista.
Mielczanie od awansu do PGNiG Superligi spisują się w niej bardzo dobrze, jednak nie przekuło się to w zainteresowanie sponsorów. - Taka jest mentalność Polaków. Nie tylko my borykamy się z problemami. Oprócz Kielc, Płocka i kilku innych klubów, niewiele ośrodków prosperuje konkretnie. Tam, gdzie są spółki państwowe, tam są pewne pieniądze. Czasami wyniki nie pozwalają na to, by sponsorzy się mogli zainwestować. Mielec ma Specjalną Strefę Ekonomiczną, ale co z tego, jak zarządy firm tutaj prosperujących są gdzie indziej i nikt nie może podejmować decyzji o wspieraniu klubu? Wiadomo, że kilka firm weszło do klubu i sponsorują nas na miarę ich możliwości. Jakoś ciułamy, zobaczymy jak długo - zauważył Grzegorz Sobut.
Zbliżający się sezon zapowiada się bardzo ciekawie. - Kielce i Płock pociągnęły całą polską piłkę ręczną do przodu. Widać, że do Polski przychodzą grać ludzie z zagranicy i poziom się podnosi. Płock i Kielce to ekipy poza zasięgiem, ale jak się z nimi gra, to mimo że ma się w głowie to, że jest się na straconej pozycji, walczy się jak z każdym człowiekiem i czegoś uczy. Kiedyś nie graliśmy z takimi gwiazdami, które zdobywały mistrzostwo świata i to jest świetne. Zdobywają punkty w Lidze Mistrzów i mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze ciekawiej. Będzie fajna walka o mistrza Polski - nie ma wątpliwości Sobut.
"Stowarzyszenie Piłki Ręcznej PGE STAL MIELEC poszukuje pracownika zajmującego się marketingiem klubu, bliższe informacje udzielone zostaną pod numerem telefonu 604168979, bądz w sie Czytaj całość