Superpuchar Węgier: Mikler pognębił Pick Szeged, MKB Veszprém rozbiło triumfatora Pucharu EHF

Jednostronny przebieg miało starcie [tag=7782]MKB Veszprém[/tag] z [tag=8807]Pick Szeged[/tag], którego stawką był Superpuchar Węgier. Czwarta drużyna LM rozbiła triumfatora Pucharu EHF 33:24 (17:12).

Przed meczem o Superpuchar Węgier w Veszprem Arenie miała miejsce dekoracja reprezentacji Węgier do lat 18, która na zakończonych w ubiegłym tygodniu mistrzostwach Europy w Polsce zdobyła srebrny krążek, w wielkim finale ulegając Francuzom. Od początku w bramce grupowego rywala Vive Targów Kielce w Lidze Mistrzów zameldował się Jose Manuel Sierra, lecz hiszpański bramkarz podobnie jak cały zespół z Szegedynu - nie zachwycił.
[ad=rectangle]
Od pierwszych sekund ton wydarzeniom na parkiecie nadawali podopieczni Antonio Carlosa Ortegi, bezlitośnie karcąc liczne błędy triumfatora Pucharu EHF zabójczymi kontratakami, w których równych sobie nia miał Gasper Marguc. Kiedy w 13. minucie Chema Rodriguez wyprowadził MKB Veszprém na 6:2, poirytowany szkoleniowiec wicemistrzów Węgier poprosił o czas. Ten jednak nic nie zmienił w grze jego zespołu. Graczy Juana Carlosa Pastora "leczył" raz za razem ich były kolega, Roland Mikler.

Festiwal świetnej gry czwartej drużyny minionej edycji Ligi Mistrzów trwał w najlepsze, a po atomowym rzucie Momira Ilicia z drugiej linii - mistrzowie kraju objęli najwyższe dotychczas prowadzenie 14:8, by do szatni schodząc z przewagą pięciu trafień. Piotr Wyszomirski zaliczył w ciągu pierwszych trzydziestu minut epizodyczny występ - pojawił się w 22. minucie jedynie na rzut karny, ale nie zdołał zatrzymać rzutu Gaspera Marguca.

Wraz z początkiem drugiej odsłony między słupkami Picku Szeged zameldował się Wyszomirski. Reprezentant Polski swoją obecność na parkiecie zaznaczył kilkoma udanymi interwencjami, podrywając kolegów z zespołu do walki. Ci byli jednak tylko tłem dla świetnie grających mistrzów Węgier, którzy momentami wręcz bawili się z odwiecznym ligowym rywalem.

Z drugiej linii bramkę Picku bombardowali Christian Zeitz, Laszlo Nagy i Ilić, a kwadrans przed końcową syreną MKB Veszprem na dziesięciobramkowe prowadzenie wysunął Marguc. Zanosiło się na pogrom, ale gracze Antonio Carlosa Ortegi nie forsowali już jednak tempa, a trener najlepszej węgierskiej drużyny rotował składem, dając okazję do gry zmiennikom. MKB Veszprém zwyciężyło ostatecznie 33:24 i zdobyło pierwsze w tym sezonie trofeum.

MKB Veszprém - Pick Szeged 33:24 (17:12)

MKB Veszprém: Mikler (13 obron), Borbély - Marguc 8/3, Ilić 4, Zeitz 4, L. Nagy 4, Sulić 3, Chema 3, Ruesga 2, Ugalde 2, Nilsson 2, Terzić 1, Ivancsik, Schuch, Gulyás.
Rzuty karne: 3/3

Pick Szeged: Sierra (4 obrony), Wyszomirski (5 obron) - Ancsin 7, Vranjes 5, Balogh 4/2, Ilyes 2, Källman 2, Robledo 2, Bombac 1, Prodanović 1/1, Parrondo, Mindegia, Zubai, Blazević, Vadkerti.
Rzuty karne: 3/7

Źródło artykułu: