W sobotę zespół Mebli Wójcik Elbląg wygrał w Gdańsku z SMS-em ZPRP, jednak dwa punkty nie przyszły tej drużynie łatwo. - Jak się obejrzy wszystkie mecze SMS-u, to w każdym grał on bardzo dobrze, poza spotkaniem w Legionowie, które było do jednej bramki. Sokół Kościerzyna i Wolsztyniak też mieli problemy. Trzeba z tym zespołem grać tak, jak nam się udało - bardzo długo, konsekwentnie do przodu, by uniknąć nerwowej atmosfery. To młode chłopaki, niektórzy dopiero skończyli SMS i próbują grać tak, jak nasi ostatni rywale. Gdy są rozpędzeni, to wszystko wchodzi, gorzej jak nadejdą chwile zadyszki - powiedział Dariusz Molski.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec elbląskiego klubu nie jest zadowolony ze stylu, w jakim grają jego podopieczni. - Jak moi zawodnicy nie będą grali konsekwentnie, to będziemy gubić frajerskie punkty, tak jak tracimy. Jak się to uda zmienić, to może coś się chłopaki nauczą i za pół roku zaczną coś grać - stwierdził szczerze Molski.
Po pięciu kolejkach Meble Wójcik Elbląg mają na swoim koncie pięć punktów. - Pewnie, że to mało. Zgubiliśmy trzy punkty, które miały być nasze. Życie okazało się dla nas brutalne i nie dorośliśmy jeszcze chyba do roli faworytów, w której nas próbują stawiać. Balon jest gdzieś nadmuchiwany, a my nie potrafimy sobie radzić z presją, przez co gramy jak gramy. Dopiero się uczymy i jest potencjał w tych chłopakach. Oni na pewno będą grali, pytanie kiedy. Przykładem jest Staszek Gębala, który w ubiegłym roku zdobył 172 bramki, ale to była że tak powiem "twórczość ludowa". Teraz ma nałożone na siebie inne zadania i wygląda to zupełnie inaczej. To nowy zespół, pojawiła się presja. Musimy mieć więcej czasu, by pokazać co potrafimy - uważa szkoleniowiec klubu z województwa warmińsko-mazurskiego.
Kiedy gracze z Elbląga zaczną grać tak, jakby chciał tego trener? - Jak się odblokują zawodnicy, to to wszystko zaowocuje. Gdy taki Olszewski nie będzie rzucał piłek do nikogo, to będzie lepiej. To błędy przez nikogo nie wymuszone. Mówię, by spokojnie wygrali przewagę 1:0, a oni wymieniają dwa podania i rzucają w środek bramki. Co z tego, że zespół robi dobre wrażenie, że jest poukładany, niby kontroluje przebieg gry, gdy są dwie sytuacje i przez nerwy cała robota idzie na marne. Trzeba wszystko tłumaczyć, a czasem ciężko to wchodzi do głów - zmartwił się Dariusz Molski.