Zawodnicy PGE Wybrzeża Gdańsk przyjechali do Wrocławia jako faworyci i rzeczywiście, od pierwszych minut potrafili wejść w buty faworyta. Doskonale piłkę rozgrywał Maciej Papina, a od pierwszych akcji brylowali gdańscy skrzydłowi. Gdy w 3 minucie drugą swoją bramkę rzucił Mikołaj Czapliński, trener Patrik Liljestrand przy stanie 0:4 poprosił o pierwszy czas.
Nie przyniosło to jednak oczekiwanych skutków, gdyż w 9 minucie, gdy pierwszy raz w tym spotkaniu trafił niezwykle aktywny w ataku Jakub Będzikowski, było już 2:8. Bramkowy impas przerwał dopiero Hubert Kornecki, który w przeszłości zapisał się w kartach historii Wybrzeża.
Wrocławianie w końcu przerwali dominację gdańszczan, co jednak pozwoliło tylko na zbliżenie się do faworyta na trzy bramki różnicy. W ostatniej fazie pierwszej połowy trener Liljestrand wpuścił na boisko Marcina Młoczyńskiego. Doświadczony, 40-letni bramkarz odbił kilka piłek. Do przerwy goście prowadzili 20:16.
Od początku drugiej połowy goście złapali kilka kar i chociaż do skutecznego Młoczyńskiego dołączył po drugiej stronie Kornel Poźniak i goście utrzymywali w teorii bezpieczną, 4-5-bramkową przewagę.
W końcu jednak, dość nieoczekiwanie trzy bramki z rzędu rzucili wrocławianie, którzy zaczęli nakręcać się na boisku przy biernej postawie szczypiornistów znad morza. Gdy do gdańskiej bramki trafił Bartosz Nastaj, w 39 minucie było już tylko 23:25. W tym bardzo ważnym momencie dwuminutową karę otrzymał Kornecki i to goście złapali wiatr w żagle i po bramce Michała Pereta wrócili na pięciobramkowe prowadzenie kwadrans przed końcem meczu.
WKS Śląsk się nie poddawał, a szczególnie aktywny zarówno w ataku, jak i w obronie był Kornecki. Po jego dwóch bramkach z rzędu, w 51 minucie było już 29:31 i o czas poprosił Patryk Rombel.
Przyniosło to skutek jak najbardziej oczekiwany przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski. Goście złapali dwie dwuminutowe kary i gdy po kontrataku i bramce do pustej bramki po raz trzynasty w tym spotkaniu trafił Mikołaj Czapliński, na 6 minut przed końcem na tablicy wyników widniał już rezultat 30:35. Gdańszczanie do końca kontrolowali sytuację i wygrali 37:33. Co ciekawe dokładnie taki sam wynik padł podczas pierwszego meczu obu zespołów, który odbywał się w Gdańsku.
WKS Śląsk Wrocław - PGE Wybrzeże Gdańsk 33:37 (16:20)
WKS Śląsk: Małecki (2/14 - 14%), Dudek (0/6 - 0%), Młoczyński (8/25 - 32%) - Kornecki 10, Nastaj 4, Jankowski 4, Gądek 3, Ramiączek 3, Wielgucki 3, Mucha 2, Granowski 2, Famulski 1, Kawka 1 oraz Burtan, Salacz, Kołodziejczyk.
Karne: 2/3.
Kary: 16 min.
PGE Wybrzeże: Zembrzycki (5/21 - 24%), Poźniak (8/25 - 32%) - Czapliński 15, Będzikowski 9, Góralski 6, Peret 4, Papina 1, Niedzielenko 1, Stanescu 1 oraz Domagała, Zhang, Pepliński, Zmavc, Siekierka, Papaj.
Karne: 8/8.
Kary: 8 min.
Czytaj także: