Polki nie sprostały wielkiej Norwegii - relacja z meczu Polska - Norwegia

Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych po niesamowitej pierwszej połowie bliska była pokonania naszpikowanej gwiazdami Norwegii. Biało-czerwone musiały jednak uznać wyższość rywalek ze Skandynawii.

Reprezentacja Polski mecz z niezwykle wymagającym rywalem jakim jest Norwegia miała potraktować ulgowo. W pojedynku ze Skandynawkami swoją szansę miały otrzymać rezerwowe zawodniczki, dzięki czemu liderki mogłyby odpocząć i dobrze przygotować się do pojedynku z Rumunkami. Niestety rozstrzygnięcie spotkania Hiszpania - Rumunia, sprawiło że Polki, aby liczyć się w walce o 5. miejsce w grupie musiały w starciu z Norwegią zdobyć chociaż punkt.
[ad=rectangle]
Biało-czerwone zatem do spotkania z Norwegią przystąpił w bardzo mocnym składzie. Trener Kim Rasmussen desygnował do gry Annę Wysokińską, Kingę Grzyb, Katarzynę Janiszewską, Karolinę Kudłacz, Kingę Byzdrę, Martę Gęgę oraz Joannę Drabik. Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że niektóre zawodniczki do tej pory otrzymywały zbyt mało szans. Szybko swoją obecność na parkiecie bramkami zaznaczyły Marta Gęga, Joanna Drabik oraz Katarzyna Janiszewska. Polki bardzo dobrze rozpoczęły spotkanie, po efektownym trafieniu z drugiej linii Aleksandry Zych prowadziły 6:3 i o czas poprosił szkoleniowiec Norweżek.

Polki dobrze spisywały się w obronie, Norweżki natomiast w ataku pozycyjnym starały się na siłę przedrzeć przez sektor centralny, gdzie aż roiło się od zawodniczek w biało-czerwonych koszulkach. Skandynawki zawężały grę, piłka rzadko trafiła na skrzydła i to była woda na młyn. Polki natomiast świetnie spisywały się w ataku, Joanna Drabik i Aleksandra Zych były niezwykle skuteczne. Cały polski zespół w pierwszej połowie imponował znakomitą skutecznością rzutów na poziomie 68 procent. Po trafieniu Iwony Niedźwiedź biało-czerwone na osiem minut przed końcem pierwszej połowy prowadziły już 13:8 i o drugą przerwę na żądanie poprosił Thorir Hergeirsson, trener Norweżek.

Znakomicie poczynaniami ofensywnymi Polek dyrygowała Kinga Byzdra, która na parkiecie pojawiła się od pierwszej minuty. Widać było, że nie jeszcze w stu procentach gotowa do gry, jednak nie przeszkodziło jej to, być czołową postacią zarówno w ataku, jak i obronie. Na uwagę zasługują także znakomita postawa w bramce Anny Wysokińskiej, dla której także był to tak na prawdę pierwszy występ na mistrzostwach Europy. Po znakomitych 30 minutach biało-czerwone zeszły do szatni prowadząc 15:11.

{"id":"","title":""}

Źródło: PGNiG/x-news

Znakomita pierwsza połowa spotkania mogła napawać optymizmem, jednak mając w pamięci poprzednie występy Polek, w których po przerwie gra wyglądała zdecydowanie gorzej nie brakowało także podstaw do obaw. Biało-czerwone dobrze rozpoczęły drugą połowę, jednak później było już gorzej. W dalszym ciągu świetnie wyglądała współpraca z kołem, na którym nie do zatrzymania była Joanna Drabik. W norweskim zespole natomiast prym wiodła rozgrywająca Nora Mork, która mocno dała się we znaki polskiej defensywie. Skandynawki, gdy na parkiecie zabrakło wykluczonej na dwie minuty Kingi Byzdry zdołały odrobić część strat. Następnie bramkę kontaktową zdobyła Ida Alstad 17:18 i o czas poprosił Kim Rasmussen.

Przekazane uwagi jednak nie pomogły, do remisu doprowadziła Nora Mork, a następnie niezawodna Norweska rozgrywająca wyprowadziła swój zespół na prowadzenie. Polki w drugiej połowie miały problemy ze skutecznością, szczególnie widać to było w przypadku Marty Gęgi, której rzuty często mijały Norweską bramkę. W jej miejsce na boisku pojawiła się Alina Wojtas, ale i ta zawodniczka nie potrafiła przełamać niemocy polskiego zespołu. W tak trudnym momencie na pewno przydałaby się Karolina Kudłacz, jednak kapitan biało-czerwonych już na początku spotkania po starciu z rywalką nabawiła się urazu, miejmy nadzieję niegroźnego.

Nieskuteczna gra polskiego zespołu szybko się zemściła. Norweżki wyprowadziły kilka zabójczych kontrataków i odskoczyły na trzy bramki. Skandynawki wyraźnie złapały wiatr w żagle i zyskały pewność siebie. Łatwo zaczęło im przechodzić zdobywanie bramek także z ataku pozycyjnego. Defensywa biało-czerwonych nie byłą już tak szczelna jak w pierwszej połowie. W bramce Norwegii obudziła się także Silje Margaretha Solberg, która w ważnych momentach, gdy Polki miały szansę odrobić straty stawała na wysokości zadania. Norweżki zwyciężyły 26:24.

Polska  - Norwegia  24:26 (15:11)

Polska: Wysokinska, Prudzienica - Stachowska, Niedźwiedź 4, Siódmiak, Gęga 3, Grzyb 2, Kudłacz, Janiszewska 1, Zych 4, Drabik 5, Wojtas 3/3, Byzdra 2/1.
Karne: 4/5.
Kary: 8 min.

Norwegia: Solberg, Sando - Riegelhuth, Kristiansen 3, Alstad 1, Loke 4, Breivang 1, Mörk 11/3, Oftedal 2, Koren 2, Jakobsen, Herrem 1, Solberg 1, Wibe.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min.

Sędziowie: Robert Schulze, Tobias Tonnies (Niemcy).

MDrużynaMZRPBramkiPkt
1 Norwegia 5 5 0 1 134:119 8
2 Hiszpania 5 3 0 2 131:121 6
3 Węgry 5 3 0 2 124:117 6
4 Dania 5 2 1 2 123:124 5
5 Rumunia 5 2 1 2 113:115 5
6 Polska 5 0 0 5 107:136 0
Komentarze (94)
avatar
hbll
16.12.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nasze dziewczyny znów walczyły i znów brakło chyba umiejętności. Ciągle mówi się o tym potencjale, ale na grę to się nie przekłada. Pierwsza połowa bardzo dobra, druga już bardzo słaba.
Trzeba
Czytaj całość
avatar
Baloncesto
16.12.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie trzeba być wielkim znawcą żeńskiego szczypiorniaka, żeby wiedzieć, że motorem akcji ofensywnych Norweżek są Mörk i Loke. Tymczasem Kim nie potrafił zareagować należycie na szalejącą w drugi Czytaj całość
avatar
JarekczyMarek
16.12.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Królowe pierwszej połowy. Zastanawiam się co takiego dzieje się w szatni, że na drugą połowę wychodzi zupełnie inny zespół. Szkoda, bo Norweżki były wczoraj do ogrania. 
avatar
21 GUNS
16.12.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Świetna 1 połowa...Drabik rządziła na kole,Zych zaskoczyła,pewne karne Wojtas,Byzdra dużo wniosła do gry...a w 2 części Mork rozwaliła system...Ale brawa za ambicję... 
avatar
wąż
16.12.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dużo nie brakowało, szkoda!