Konia z rzędem temu, kto oglądając pierwsze minuty meczu KSSPR Końskie - Olimpia Piekary Śląskie wytypowałby jego końcowy rezultat. - Mimo wszystko był to ciężki mecz, jak zwykle nasze potyczki z Olimpią. Nam nie wypadało przegrać. Na początku problemy w naszej bramce miał Przemek Witkowski, ale wejście Patryka Wnuka "załatało" tę lukę. I podobnie jak w Legnicy, jego ciężka praca na treningach dała rezultaty. Popełniliśmy kilka błędów w ataku, stąd goście wyprowadzali kontry i zdobywali bramki - podsumowuje mecz trener konecczan Michał Przybylski.
[ad=rectangle]
Podobnie jak w przypadku kilku ostatnich spotkań, tak i teraz trener Przybylski nie mógł liczyć na wszystkich swoich graczy. - Tym bardziej jest to cenne zwycięstwo, gdyż znów nie dysponowałem pełną ławką. Trzech podstawowych graczy zagrało z nie do końca wyleczonymi kontuzjami. Mam tu na myśli Bodasińskiego, Napierałę i Smołucha. Na domiar złego na ostatnim treningu urazu nabawił się Krzywkowski i wypadł ze składu. Stąd też należą się im słowa uznania, jak również dla Mastalerza i Matyjasika, którzy musieli grać praktycznie bez możliwości zmiany i wytchnienia oraz na nie do końca swoich pozycjach. Cała ekipa zasłużyła na słowa pochwały. Cieszy zwycięstwo i utrzymanie 6-punktowej przewagi nad goniącymi nas rywalami - kończy trener Przybylski.
Świąteczno-noworoczna przerwa w pierwszoligowych rozgrywkach potrwa do 24 stycznia 2015 r. Tego dnia o godz. 18.00 KSSPR Końskie podejmie w koneckiej hali sportowej, SPR Tarnów.