Biało-czerwoni w poniedziałek ograli Czechów. Syprzak w tym meczu wpisał się na listę strzelców raz. Polacy niżej notowanego rywala pokonali różnicą siedmiu trafień. - To było niezłe spotkanie. Właściwie przez cały czas mieliśmy trzy, cztery bramki zaliczki. Przełomowy moment nastąpił piętnaście minut przed końcem meczu. To wtedy udało się nam wypracować naprawdę okazałą przewagę - relacjonuje nasz obrotowy w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
On sam w Katowicach jak na razie nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności polskim kibicom. - Pytania o to należy zadać trenerowi. Ja robię to, co zawsze. Daję z siebie wszystko. Decyzję, kto gra, podejmuje selekcjoner - podkreśla Syprzak.
Gracz Orlen Wisły Płock przyznaje, że wszyscy kadrowicze wciąż czują w nogach trudy zgrupowania w Pruszkowie. - Nie ma co tu kryć. Cztery treningi dziennie to nie jest sytuacja zwyczajna. Ciągle to czujemy. Pracowaliśmy zarówno nad dolnymi, jak i górnymi partiami ciała. Dajcie nam jeszcze kilka dni. Będziemy grać coraz lepiej - deklaruje nasz rozmówca.
Po starciach z rezerwami Czech i Słowacji na zakończenie Christmas Cup Polakom przyjdzie się zmierzyć z drugim garniturem reprezentacji Węgier. - Nie wiem, dlaczego tak się wydarzyło i skąd takie zestawienia rywali. My jesteśmy na tym turnieju w takim składzie, w jakim jesteśmy i walczymy o miejsce w kadrze na mistrzostwa świata - kończy Syprzak.
{"id":"","title":""}
Źródło: PGNiG/x-news