KSSPR Końskie pojechał do Kalisza w niepełnym składzie. - Główną przyczyną naszej porażki były braki personalne i kontuzja w trakcie meczu. Z powodu braku zwolnienia z pracy nie pojechał do Kalisza nasz główny filar obronny Krzysztof Słonicki, który nie tylko jest ostoją naszej obrony, ale również zdobywa w każdym meczu kilka bramek w kontrataku. Na domiar złego w 10. minucie meczu kontuzji uległ drugi nasz podstawowy obrońca Sebastian Smołuch, który jest równie ważny w naszej grze w ataku - mówi trener zespołu z Końskich Michał Przybylski.
[ad=rectangle]
Ostatni remis zanotowano na kwadrans przed końcem spotkania. - W obliczu tych osłabień stawialiśmy opór gospodarzom do 45. minuty, kiedy wynik był remisowy. Brak możliwości zmian spowodował, że mój zespół w końcowych fragmentach gry nieco opadł z sił i oddaliśmy kilka rzutów z nieprzygotowanych pozycji. To przeciwnik wykorzystał w 100% wyprowadzając kilka skutecznych kontr. Próbowaliśmy jeszcze ratować wynik wyłączając dwóch zawodników Kalisza, ale przeciwnik w tym dniu był po prostu lepszy i wygrał zasłużenie - dodaje trener Przybylski.
Nie tylko ta porażka zaprząta głowę selekcjonera z Końskich. - Niestety smuci mnie fakt, że nasze dotychczasowe dobre wyniki, zarówno w tamtym sezonie, jak i w tym, nie przyciągają sponsorów. Sytuacja organizacyjna w klubie wygląda coraz gorzej. Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, na pewno ciężko będzie utrzymać tak wysokie miejsce, które zajmujemy mimo porażki w Kaliszu - kończy Przybylski.