Zwycięstwo i... rezygnacja trenera - relacja z meczu ŚKPR Świdnica - AZS Z. G.

Niezwykle dramatyczny mecz stoczyły walczące o utrzymanie w I lidze siódemki ŚKPR-u i AZS-u Zielona Góra. Punkty zostały na terenie gospodarzy, których po raz ostatni poprowadził Krzysztof Terebun.

Przemysław Grzyb
Przemysław Grzyb

Rzadko zdarza się, żeby po zwycięskim meczu trener żegnał się z zespołem. Do takiej sytuacji doszło jednak w Świdnicy. - Zrezygnowałem dla dobra drużyny. To był ostatni moment na taką decyzję - tłumaczy Krzysztof Terebun, który samodzielnie prowadził świdnickich szczypiornistów od sierpnia 2013 roku.

Już eksszkoleniowiec Szarych Wilków poinformował zarząd klubu o rezygnacji po przegranym meczu w Ostrowie tydzień temu. Dymisja została przyjęta, ale na prośbę działaczy Terebun poprowadził zespół jeszcze w meczu przeciw akademikom z Zielonej Góry. Nazwisko nowego opiekuna ŚKPR-u poznamy w poniedziałek. Wróble ćwierkają, że będzie to duża niespodzianka... - W zasadzie jesteśmy już dogadani z nowym szkoleniowcem, ale na ostateczną decyzję daliśmy sobie czas właśnie do poniedziałku - tłumaczy Jacek Przenzak, wiceprezes ds. sportowych ŚKPR-u. Jego zdaniem zmiana jest potrzebna drużynie. - Od pewnego czasu nie było odpowiedniej chemii między trenerem i zawodnikami.

Terebun odchodzi z podniesioną głową, bo po zwycięstwie w arcyważnym meczu. ŚKPR wygrał 24:23 (10:10). Dwa punkty przybliżyły ŚKPR do celu, jakim jest wydostanie się z miejsca barażowego. Akademicy mają natomiast wielki kłopot - dla nich aktualnie dwunasta pozycja ŚKPR-u jest marzeniem, ale strata sześciu punktów może być trudna do odrobienia.

To był prawdziwy thriller. Oba zespoły potwierdziły na parkiecie to, co można wyczytać z tabeli: z jednej strony, że nieźle bronią, ale z drugiej, że mają spore problemy ze zdobywaniem bramek. Zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po siedmiu minutach prowadzili 4:0. Goście pierwszą bramkę rzucili minutę później, a na listę strzelców wpisał się Michał Nieradko. Ten zawodnik był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w zespo9le gości. W całym meczu aż jedenaście razy zmuszał do kapitulacji bramkarzy ŚKPR-u. W sumie zdobył więc dla swojej drużyny połowę bramek!

Po niemrawym początku akademicy zabrali się za odrabianie strat i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie 9:8 w 26. minucie. Do szatni zespoły chodziły jednak przy wyniku remisowym 10:10.

Początek drugiej części należał do beniaminka, a konkretnie Cypriana Kociszewskiego. Rozgrywający AZS-u rzucił trzy bramki z rzędu i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 13:11. Świdniczanie mieli problemy. W krótkim odstępie czasu sędziowie nie uznali im dwóch bramek, dopatrując się u skrzydłowych przekroczenia linii i podparcia rzutu. AZS kontrolował grę, utrzymując 2-3 bramki przewagi. Gospodarze przełamali się w ostatnich dziesięciu minutach. Tak jak na początku spotkania na wyższy poziom skuteczności w bramce wskoczył Błażej Potocki. Po dwóch golach Mateusza Piędziaka i jednym Michała Pułki w 52. minucie ŚKPR odzyskał prowadzenie (21:20). W ostatnich pięciu minutach goście dwukrotnie otrzymali kary.

Gra w przewadze nie była w tym dniu wielkim atutem świdniczan, ale w decydującym momencie wykorzystali handicap. Bramkę na wagę zwycięstwa na minutę i cztery sekundy przed końcem gry zdobył Krzysztof Misiejuk. Przez ostatnie sześćdziesiąt sekund świdniczanie skutecznie przerywali akcję gości. Na dwadzieścia sekund przed końcem siły na boisku wyrównały się, karę otrzymał Konrad Krzaczyński, ale spieszący się gracze z Zielonej Góry nie zakończyli akcji rzutem. Zamiast tego popełnili błąd techniczny i jeszcze przed końcową syreną piłka wróciła do rąk gospodarzy.

ŚKPR Świdnica - AZS UZ Zielona Góra 24:23 (10:10)

ŚKPR: Potocki, Bajkiewicz, Gil - Misiejuk 5, Piędziak 5, Pułka 4, Chaber 3, K. Rogaczewski 3, P. Rogaczewski 2, Krzaczyński 1, Węcek, Rzepeckl
Kary: 4 minuty
Karne: 2/1

AZS: Kwiatkowski, Długosz - Nieradko 11, Kociszewski 3, Matuszak 3, Buchwald 2, Orliński 1, Jaśkowski 1, Gintowt 1, Książkiewicz, Cenin, Szarłowicz
Kary: 8 minut
Karne: 5/5

Widzów: 250
Sędziowali: Kowalak, Marciniak (Poznań)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×