Michał Przybylski: KSZO wygrał zasłużenie

W minioną sobotę w derbach województwa świętokrzyskiego KSZO Ostrowiec zasłużenie pokonał KSSPR Końskie. - Zagraliśmy słabo - mówi trener wicelidera rozgrywek grupy B I ligi Michał Przybylski.

Ostrowczanie bardzo poważnie potraktowali te derby, gdyż mieli w pamięci przegraną z 1. rundy 23:31. - Obydwa spotkania miały podobny przebieg. W 1. rundzie zespół KSZO przyjechał do Końskich bez podstawowego rozgrywającego Grzegorza Mroczka. My natomiast do Ostrowca pojechaliśmy bez kilku podstawowych graczy, przede wszystkim obrotowego Arkadiusza Bąka i kierującego grą Tomasza Bodasińskiego, który w minioną sobotę jedynie zasiadł na ławce rezerwowych - mówi trener KSSPR Końskie Michał Przybylski.
[ad=rectangle]

Z kolei trener KSZO Odlewni Ostrowiec Św. Aleksander Malinowski, niegdyś związany z koneckim klubem, taktycznie rozpracował wicelidera rozgrywek grupy B I ligi mężczyzn. Przyjezdni zanim się spostrzegli, a już przegrywali 0:5. Dopiero w 9. minucie pierwszą bramkę dla KSSPR Końskie zdobył Przemysław Matyjasik. Poprawa gry gości spowodowała, że w 23. minucie konecczanie najpierw doprowadzili do remisu 11:11, a chwilę potem, po wykorzystanym rzucie karnym przez Tomasza Napierałę, wyszli na prowadzenie, jedyne w meczu. Końcówka pierwszej odsłony ponownie należała do miejscowych, którzy zeszli na przerwę z 4-bramkową przewagą.

W drugiej połowie gracze z Końskich próbowali zniwelować przewagę przeciwnika. - Chcieliśmy wprowadzić trochę nerwowości w ich poczynania, ale nawet pozasportowe sytuacje były w tym dniu przeciwko nam. Mowa o bramkach, które zdobywaliśmy, a nie były wyświetlane na tablicy, a nawet nie wpisywane do protokołu. Pierwszą z nich, nie wpisaną przy wyniku 24:20, zaliczono nam... po meczu i skorygowano rezultat końcowy. Drugą, bodajże przy stanie 28:21. Tu po naszej interwencji u obserwatora, wynik został skorygowany w trakcie spotkania. Kto grał, ten wie, jakie znaczenie mają takie niuanse w sytuacjach, kiedy goni się rywala - relacjonuje trener Przybylski.

Nikogo nie posądzamy o stronniczość, ale to jedynie potwierdza nieudolność sędziów stolikowych. Nieprawidłowości w wyniku na tablicy nie zauważył również delegat desygnowany na ten mecz przez ZPRP. - Ponadto dla mnie przynajmniej dyskusyjna była czerwona kartka Bartka Sękowskiego. Kara dwóch minut byłaby najbardziej adekwatna do jego przewinienia. Po tym wykluczeniu nasze możliwości zmian były zerowe, ponieważ na ławce rezerwowych pozostali tylko juniorzy - dodaje Przybylski.

- Pomijając już te pozasportowe sytuacje muszę przyznać, że zespół gospodarzy był w tym dniu po prostu lepszy i zasłużenie wygrał. Musimy się pozbierać na najbliższe spotkanie. Równie ciężkie i ważne, bo przyjeżdża do nas zespół z Przemyśla, który złapał zwyżkę formy wygrywając trzy mecze z rzędu. Czuwaj ma realną szansę na podium. Zagramy na naszym parkiecie i mam nadzieję, że nasi kibice nas nie zawiodą i gorącym dopingiem poniosą do zwycięstwa - kończy Przybylski.

Mecz KSSPR Końskie - Czuwaj Przemyśl odbędzie się w koneckiej hali sportowej w najbliższą sobotę, 28 marca. Początek - godz. 18.00.

Źródło artykułu: