Kaja Załęczna: Ruch nie podda się bez walki

- Kluczem do sukcesu było wyłączenie z gry Ważnej i Belmas - twierdzi po sobotniej wygranej z Ruchem skrzydłowa Zagłębia, Kaja Załęczna.

Maciej Madey
Maciej Madey

Lubińscy kibice mogli obawiać się o motywację ich drużyny przed rywalizacją z Ruchem. Gra o miejsca 5-8 stanowi dla Miedziowych nowość lub wręcz precedens - na podium ligowych rozgrywek nie staną bowiem po raz pierwszy od dekady! Dodatkowo, nawet trener Bożena Karkut zasugerowała, że w zaistniałej sytuacji dla jej zespołu bardziej istotna od Superligi będzie walka w Final Four Pucharu Polski.

Zawodniczki Zagłębia ani myślały jednak odpuścić - od pierwszych minut walka była niezwykle ostra. - Myślę, że było widać, jak obu drużynom zależy na wyniku. Stąd duża liczba fauli i dwuminutowych kar z obu stron - ocenia Kaja Załęczna. - To wskazuje na to, że nie tylko Zagłębie "bije" i gra ostro w każdym meczu, ale Ruch także nie oszczędza rywali. Cieszymy się przede wszystkim z drugiej połowy. Pierwsza nie układała się w ogóle po naszej myśli.
Załęczna, która w ostatnim meczu rundy zasadniczej z... Ruchem złamała nos, omal nie doczekała się podobnego urazu. - Na szczęście tym razem "dostałam" kilka centymetrów niżej. Całe szczęście, bo byłoby nieprzyjemnie...

Lubinianki do przerwy przegrywały 8:10, a i początek drugiej partii należał do Niebieskich. Dopiero w ostatnim kwadransie zespół z Dolnego Śląska zdominował Ruch i pewnie zwyciężył. - Wykorzystałyśmy moment przewagi liczebnej. Udało nam się wyjść na prowadzenie kwadrans przed końcem i utrzymać bezpieczną zaliczkę - dodaje Załęczna. - Kluczem do sukcesu było wyłączenie z gry Zuzy Ważnej i Viktorii Belmas. To podstawowe zawodniczki Ruchu, świetnie radzą sobie w drugiej linii. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w Chorzowie mają kłopoty kadrowe.

Skrzydłowa Zagłębia, mimo pięciobramkowej zaliczki jej zespołu zaznacza, że rywalizacja nie jest rozstrzygnięta.  - Nie sądzę, że cokolwiek jest przesądzone. Ruch jest nieprzyjemnym przeciwnikiem i nie podda się bez walki. Dlatego o tym, kto zagra o piąte miejsce, będziemy mogli mówić za tydzień.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×