Aneta Szypnicka: Puchar Polski to pierwsze trofeum, jakie zdobył Pan w Polsce. Ma Pan do tego turnieju jakiś szczególny sentyment?
Talant Dujszebajew: Oczywiście. Pamiętam, że w finale zagraliśmy bardzo trudny mecz z Orlen Wisłą Płock. W ostatniej chwili, dosłownie w ostatniej sekundzie zdobyliśmy ten tytuł dzięki bramce Michała Jureckiego. Byłem wtedy bardzo zadowolony ze swojej drużyny. Teraz, gdy zagramy przy pełnej hali, bo już wiemy, że będzie komplet widzów, byłoby wspaniale obronić to trofeum.
[ad=rectangle]
W półfinale zmierzycie się z Górnikiem Zabrze. W rundzie zasadniczej pokonaliście ich dwa razy, ale w drugim meczu w Zabrzu mocno dali wam się we znaki.
- Zawsze taki zespół, jak Górnik Zabrze, jest bardzo silny na swoim terenie, we własnej hali, przed swoimi kibicami. W tej drużynie grają tacy zawodnicy, jak Mariusz Jurasik - legenda polskiej piłki ręcznej, Michał Kubisztal, który grał na najwyższym poziomie w Bundeslidze, zdobył mistrzostwo Polski i występował w reprezentacji, Aleksandr Tatarincew czy reprezentant Polski, Robert Orzechowski. Zresztą Górnik ma na każdej pozycji dobrych i doświadczonych graczy. Z takimi zawodnikami gra się bardzo trudno.
Dla Górnika po dość niespodziewanej przegranej ćwierćfinału play-off, to ostatni moment na uratowanie sezonu, będzie więc na mecz z wami wyjątkowo zmobilizowany.
- Dokładnie tak. Wiemy, że nie zrealizowali założeń, które postawili sobie w pucharze EHF i finale play-off. Mają naprawdę silny zespół i dla nich to będzie ostatnia szansa by walczyć w Final Four Pucharu Polski o zwycięstwo. To z pewnością uratowałoby ich sezon, więc będą bardzo zmobilizowani.
Z Zabrza dopływają informacje o pladze kontuzji, aż sześciu podstawowych zawodników może nie zagrać na Torwarze.
- Zobaczymy przed meczem, kto zagra, a kto nie. Mamy około czterdziestu ośmiu - pięćdziesięciu godzin do meczu (rozmawialiśmy z trenerem w czwartek w południe - przyp. red.), to dużo czasu. Posiadamy informację, że na pewno nie zagrają Sebastian Suchowicz i Michał Kubisztal, ale czy ktoś jeszcze nie wystąpi, to się dopiero okaże w Warszawie.
Jedziecie do Warszawy jako faworyci turnieju.
- Jesteśmy Vive Tauronem Kielce i zawsze jesteśmy faworytami. Wiadomo, że wszyscy wskazują nas i Orlen Wisłę Płock jako faworytów do gry w finale, to jest normalne. Trzeba jednak pamiętać, że wszyscy mówią, że w finale Ligi Mistrzów zagrają ze sobą THW Kiel i FC Barcelona, a my i MKB Veszprem chcemy w Kolonii zamieszać i też będziemy o to walczyli. Musimy poczekać do wyników sobotnich półfinałów.
Vive jako pierwszy zespół w historii ma szanse wygrać Puchar Polski siódmy raz z rzędu. To dodatkowa mobilizacja?
- Nie, nie patrzymy na to. Dla nas najważniejszą motywację stanowi wygranie każdego kolejnego meczu - to jest zawsze nasz cel. Nie patrzę na liczby, nie analizuję historii, to nie jest dla nas istotne.
Kibice nie wyobrażają sobie innego finału niż Vive - Wisła. Znacie się bardzo dobrze, czy jesteście się w stanie jeszcze czymś zaskoczyć?
- Kibice zawsze myślą o naszych meczach z Wisłą, ale najpierw wszyscy powinniśmy mieć szacunek do Górnika Zabrze i Azotów Puławy. Musimy wygrać swoje pierwsze mecze, a dopiero potem zobaczymy, co się stanie.
Nie przeszkodzi wam zmęczenie trudnymi meczami w Lidze Mistrzów?
- Mamy ten komfort, że mam naprawdę dobry skład. Mamy w drużynie siedemnastu bardzo silnych zawodników, po to żeby mogli zawsze na sto procent walczyć we wszystkich meczach i turniejach, w których bierzemy udział.
Wszystkie bilety na turniej zostały już sprzedane, zapowiada się, że będziecie mieli silne wsparcie kibiców. W takich meczach to chyba odgrywa spore znaczenie?
- Dla nas jest bardzo ważne, że kibice będą razem z nami. W ostatnim meczu z Vardarem Skopje pokazali, że są dla nas dużym wsparciem. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że kibicują nam tak mocno i że będą w Warszawie.
Ja to rozumie ze miedzy wami a nami zawsze bedzie nie za dobrze ale ludzie po pierwsze na argumenty a po dru Czytaj całość