Takiej wpadki w wykonaniu trzeciej drużyny ostatniej edycji Ligi Mistrzów nie spodziewał się nikt. Kielczanie stracili punkt w starciu z rywalem, którego latem opuściło dwóch liderów (Wojciech Zydroń oraz Bartosz Konitz) i do środowego starcia przystępował skazany na pożarcie.
[ad=rectangle]
Mecz początkowo układał się pod dyktando mistrzów Polski. Gra kielczan zaczęła się sypać dopiero wówczas, kiedy między słupki bramki Pogoni wszedł debiutant, Edin Tatar. - Zagrał rewelacyjnie - nie kryje szkoleniowiec szczecinian, Rafał Biały. - Przez czterdzieści pięć minut bronił wszystko - dodaje Dujszebajew, narzekając jednocześnie na nadmiar błędów technicznych popełnionych przez swoich podopiecznych.
Kielczanie wpadkę w sezonie zasadniczym zaliczyli po raz pierwszy od listopada 2012 roku. Lepsza od mistrzów Polski była wówczas Orlen Wisła Płock. W ciągu ostatnich sześciu lat Vive Tauron zespołowi innemu niż Nafciarze punkty oddał tylko raz - pod koniec sezonu 2011/12 ekipa prowadzona przez Bogdana Wentę uległa na wyjeździe NMC Powenowi Zabrze.
- Przeciwko Vive zawsze gra się tak, żeby mecz skończył się dobrym wynikiem - przyznaje bez ogródek rozgrywający Pogoni, Michal Bruna. O pokonaniu kielczan przed pierwszym gwizdkiem myślą tylko odwieczni rywale z Płocka. Pozostali chcą pokazać dobrą piłką ręczną i uniknąć klęski.
Szczeciński blamaż mistrza to wydarzenie. Na dwa tygodnie przed startem fazy grupowej Ligi Mistrzów kielczanie dalecy są od szczytu formy, sytuacja ta jest jednak zrozumiała. Zawodnicy Vive Tauronu przygotowania do rundy jesiennej rozpoczęli jako ostatni w Polsce. Latem zaliczyli tylko trzy mecze kontrolne. Na domiar złego z Pogonią nie zagrali kontuzjowani Piotr Chrapkowski, Mariusz Jurkiewicz, Grzegorz Tkaczyk, Uros Zorman oraz Tobias Reichmann.
- Nie ma sensu wyciągać z tego meczu daleko idących wniosków. To tylko wypadek przy pracy. Pogoń zagrała dobrze i trzeba ją za to pochwalić. Więcej podobnych wpadek nie powinno się już jednak kielczanom tej jesieni przytrafić - zapewnia były reprezentant Polski i ekspert Polsatu Sport, Artur Siódmiak.
Mistrzowie Polski rok temu na inaugurację sezonu także mieli problemy w Szczecinie. Kielczanie pokonali Pogoń 33:30, choć minutę przed końcem spotkania gospodarze mieli akcję na wagę remisu. Później szczypiorniści Vive Tauronu ruszyli na ligę jak walec. Do końca roku tylko raz zwyciężyli różnicą niższą niż dziesięć trafień. Teraz może być podobnie.
Remis na Pomorzu to chwilowa awaria. - Wiadomo, że taki wynik jest sensacją. Pogoń przystąpiła jednak do tego meczu w pełni formy, a przygotowania kielczan były przesunięte w czasie. Zaczęli treningi pierwszego sierpnia. Teraz są w najtrudniejszym momencie, ich nogi są dwa razy cięższe - wyjaśnia w rozmowie ze sportowefakty.wp.pl były kadrowicz, Marcin Lijewski.
Na zobaczenia prawdziwego oblicza mistrza przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. - Kolejne spotkanie także może być dla nich ciężkie. Są zmęczeni. To, że zremisowali, jest z punktu widzenia ligi interesujące, ale kibice nie mają powodów do obaw - uspokaja starszy z braci Lijewskich. - Trener Dujszebajew wie, co robi. Forma ma przyjść na Ligę Mistrzów.