Grzegorz Tkaczyk zaczyna ostatni sezon w LM. "Nie wstydzimy się naszych ambicji"

Grzegorz Tkaczyk po zakończeniu sezonu najprawdopodobniej opuści Vive Tauron Kielce. - Najpierw chcemy wygrać grupę. Przed nami poważne wyzwanie, bo nowa formuła rozgrywek jest bardzo trudna. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani - mówi.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

WP SportoweFakty: Nowy sezon zaczęliście niewyraźnie. Od remisu z Pogonią Szczecin minęło jednak kilkanaście dni. Przyszły pewne ligowe zwycięstwa. Wychodzicie na prostą?

Grzegorz Tkaczyk: Ligę zaczęliśmy podobnie, jak rok temu. Wówczas także pierwszy mecz graliśmy w Szczecinie i sprawił nam on sporo kłopotów. Odnaleźliśmy już jednak swój rytm grania. Teraz przed nami trudne zadanie. Ligę Mistrzów zainaugurujemy na ciężkim, węgierskim terenie. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani. Chcemy pokonać Pick i zdobyć dwa punkty.

Urazów na początku sezonu w zespole nie brakuje.

- Trener właściwie w każdym meczu nie może dysponować pełnym składem. To komplikuje założenia taktycznie. Problem mamy zwłaszcza na środku obrony. Najpierw kontuzji doznał Piotr Chrapkowski, a teraz ze składu wypadł Mateusz Kus. W graniu na tak wysokim poziomie to problem. Warianty, które trenowaliśmy, muszą poczekać.

Pick Szeged, z którym zagracie w niedzielę, to wasz stary znajomy. W poprzednim sezonie pokonaliście Węgrów dwukrotnie.

- To bardzo mocny rywal, który tego lata dokonał ciekawych transferów. Pick na pewno jest bogatsze o doświadczenia z poprzedniego sezonu i nie będzie nam łatwo wygrać. Przed rokiem walczyliśmy z nimi na wyjeździe o pierwsze miejsce w grupie. To był mecz na styku. Wygraliśmy jedną bramką, równo z syreną.

Dziś Pick, choć mocniejszy, nie jest waszym najgroźniejszym rywalem w grupie. Jesienią zagracie także z FC Barceloną, Vardarem Skopje czy Montpellier. Reforma fazy grupowej Ligi Mistrzów was cieszy?

- Nowa formuła jest bardzo trudna. Więcej jest meczów na wysokim poziomie. Także Montpellier, KIF Kolding czy Rhein Neckar-Lowen to marki w Europie bardzo mocne. W każdym meczu o sukcesie zadecydują detale. To wszystko jest z korzyścią dla kibiców. Zawodników czeka jeszcze więcej obciążeń. Trudno będzie wytrzymać cały sezon, a większe szanse na jego pomyślne przejście mają zespoły dysponujące dłuższą ławką rezerwowych.

W polskiej lidze trudno jest się wam sprawdzić. Patrząc przez ten pryzmat zmiana systemu rozgrywek to dla Vive rozwiązanie pozytywne.

- W kraju wygląda to podobnie od kilku lat. Walczymy właściwie tylko z Wisłą. Dopiero teraz kilku fajnych zakupów dokonały Azoty Puławy. Dzięki temu rywalizacja nabierze rumieńców. Meczów w kraju na wysokim poziomie wciąż jest jednak za mało. W Lidze Mistrzów będzie tego więcej.
W grupie celem jest zwycięstwo?

- Taki jest nasz cel. Nie mamy się czego wstydzić, powinniśmy głośno mówić o naszych ambicjach. Będzie jednak ciężko, bo drużyn o podobnych ambicjach jest w naszej grupie co najmniej cztery.

Kto, oprócz Vive Tauronu Kielce, jest faworytem do udziału w turnieju Final Four Ligi Mistrzów?

- Na pewno MKB Veszprem i Paris Saint-Germain. Jestem ciekaw, jak bez Nikoli Karabaticia poradzi sobie FC Barcelona. Moim czarnym koniem jest SG Flensburg-Handewitt. Dokonali latem niezłych transferów, mają mocną i ciekawą kadrę. Mogą dużo namieszać.

Dla ciebie to ostatni sezon w Lidze Mistrzów?

- To wielce prawdopodobne. Nic nie jest jednak przesądzone. Cała sprawa powinna się wyjaśnić w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Co będzie dalej? W tym momencie nie mogę się na ten temat wypowiadać. Trzeba poczekać. Niedługo wszystko będzie jasne.

Rozmawiał Kamil Kołsut

Czy Grzegorz Tkaczyk po zakończeniu sezonu powinien opuścić Vive Tauron Kielce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×