Kielczanie już od pierwszych minut starcia z IFK Kristianstad dyktowali swoje tempo i warunki gry. Żółto-biało-niebiescy skutecznie rozpracowali ofensywę Szwedów, dzięki czemu kilkukrotnie dosłownie sprzątnęli im piłkę sprzed nosa. Dużym atutem gospodarzy była gra z kontrataku, której najbardziej obawiali się w wykonaniu swoich przeciwników.
- Chciałbym pogratulować drużynie Vive. Zagrali fantastyczne spotkanie zarówno w ataku, jak i w obronie i już po pierwszej połowie prowadzili ośmioma bramkami - powiedział rozgrywający z Kristianstad, Richard Hanisch.
Gospodarzom dobrze szła gra z kontry, ale w ataku pozycyjnym także spisywali się znakomicie. Niemal każda akcja kończyła się na ich korzyść - jeśli nie zdobyli bramki, to zazwyczaj wywalczali rzut karny. - Kielczanie byli bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania, świadczy o tym ich dobra postawa w obu częściach meczu i to, że kontrolowali wynik przez cały czas. W drugiej połowie bez problemu utrzymywali wypracowaną wcześniej przewagę - powiedział szwedzki zawodnik.
Skandynawowie próbowali gonić wynik, ale w drugiej części meczu było już za późno by zatrzymać rozpędzoną siódemkę z Kielc. Momentami to jednak gracze Vive Tauronu wyciągali do Szwedów pomocną dłoń - widocznie brakowało im koncentracji i w końcówce popełnili trochę prostych błędów. - W pewnym momencie zmniejszyliśmy naszą stratę do pięciu bramek, ale potem drużyna z Kielc szybko rzuciła trzy gole i już bardzo ciężko było nawiązać walkę. Byli zdecydowanie lepsi, wykorzystali wszystkie nasze błędy techniczne - skomentował Hanisch.