- Przede wszystkim chciałbym pogratulować zwycięstwa trenerowi Dujszebajewowi oraz jego drużynie. Uważam, że nie ma o czym rozmawiać - zespół Kielc był zdecydowanie lepszy. To nie ulega żadnej wątpliwości - powiedział trener IFK Kristianstad, Ola Lindgren.
Przed spotkaniem kielczanie podkreślali dotychczasowe osiągnięcia szwedzkiej drużyny w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów oraz w samych superlatywach wypowiadali się na temat gry tej ekipy. Twarda obrona, szybkość oraz mnogość kontrataków to główne znaki charakterystyczne Skandynawów. W meczu z Vive Tauronem Kielce żaden z tych elementów nie funkcjonował w ich wykonaniu dobrze, a żółto-biało-niebiescy robili na boisku co chcieli. Podopieczni Lindgrena wyglądali na zagubionych i zupełnie pozbawionych chęci gry w piłkę ręczną. Nie pomogły czasy brane przez szkoleniowca ani efektowne, indywidualne zrywy.
- Kielczanie grali dobrze, świetnie współpracowali z kołowym, do którego szło dużo piłek. Podeszliśmy do tego meczu zbyt dużym respektem do przeciwnika, wcześniej sporo rozmawialiśmy o tym, jaką drogę chcemy obrać w tym spotkaniu, ale nasi rywale wywierali na nas sporą presję i trudno było zrealizować te założenia - skomentował wydarzenia boiskowe trener.
Lindgren przyznał jednak, że jego zawodnicy nie załamują się wynikiem, a jest on dla nich dodatkową motywacją by ciężko pracować i krok po kroku dążyć do sukcesu. - Pozostało nam wrócić do Szwecji, dokładnie zanalizować ten pojedynek i poprawić naszą grę przed kolejnymi meczami. Jesteśmy młodym zespołem i to nowa sytuacja dla moich zawodników, musimy się ciągle uczyć. W tym spotkaniu gracze z Kielc byli lepsi - podsumował Szwed.
A nie bzdurne wymówki,sędziowie itp..