Chcąc awansować do III rundy Pucharu EHF szczypiorniści ZTR Zaporoże na neutralnym terenie w Użgorodzie będą musieli pokonać Górnika Zabrze różnicą minimum czterech trafień. Na Ukrainę śląska drużyna wyjechała bowiem z trzema bramkami zaliczki wywalczonymi w pierwszym meczu w Zabrzu.
- W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, ale w drugiej połowie byliśmy bardzo nieskuteczni. Gdybyśmy wykorzystali choć połowę sytuacji, które mieliśmy, to wynik byłby zupełnie inny - przekonuje Witalij Nat, trener zaporoskiej drużyny.
Kto wie czy gra ZTR-u nie byłaby lepsza, gdyby ukraińska ekipa zagrała w najsilniejszym zestawieniu. Już w pierwszym meczu wystąpić nie mógł jednak kluczowy prawy rozgrywający zaporożan Maksym Biegal, który długotrwałego urazu nabawił się... podczas poprzedniego meczu w Zabrzu.
- W letnim sparingu z Górnikiem wypadł nam Maksym, który był kluczowym leworęcznym zawodnikiem na prawej połówce. Doznał pęknięcia kości barku i od tego czasu nie może trenować. Wróci do treningów dopiero na początku przyszłego tygodnia, więc w rewanżu też nie będę mógł na niego liczyć - argumentuje szkoleniowiec ZTR-u.
Na tym jednak problemy kadrowe zaporoskiej drużyny się nie kończą. - Po meczu w Zabrzu wypadł nam prawy skrzydłowy i na rewanż będziemy mieli do dyspozycji tylko jedną lewą rękę. W żadnym wypadku to jednak naszych szans na awans nie przekreśla. Zrobimy wszystko, by zagrać w trzeciej rundzie - zapowiada Nat.