Wcześniejszą okazją do poprawienia humorów po porażce w Lidze Mistrzów z Vardarem Skopje był ligowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Przed pojedynkiem z góry przyznawano kielczanom dwa punkty, co zresztą nie powinno dziwić. Śląsk ma kilku ciekawych graczy, jednak zawodnikom takim jak Djordje Golubović i Janja Vojvodić brakuje zmienników o podobnych umiejętnościach. Do tego doszły problemy zdrowotne Jakuba Łucaka oraz Łukasza Białaszka, co sprawiło, że Wojskowi byli skazywani na pożarcie.
Vive Tauron Kielce zgodnie z oczekiwaniami w cuglach wygrało spotkanie, ale postawa w pierwszej połowie może zapalić lampkę ostrzegawczą w głowach kielczan. Śląsk zaryzykował grę wysoką obroną, czym zupełnie zaskoczył rywali. Efekt był piorunujący - do 25 minuty wynik oscylował wokół remisu.
Wrocławianie, grając niemal jedną siódemką, w pewnym momencie musieli spuścić z tonu. W drugiej połowie na parkiecie istniało tylko Vive. Karol Bielecki oraz Mateusz Kus raz za razem znajdowali sposób na coraz bardziej wyczerpaną defensywę Śląska.
- Mecz ze Śląskiem dobrze się oglądało, zagraliśmy nieźle zarówno w obronie jak i ataku. Z całym szacunkiem dla rywala, ale jest między nami spora różnica i ten mecz był dla nas jak dobry trening. Śląsk robił wszystko, co mógł, ale mamy 2 punkty, które są nam bardzo potrzebne w lidze - przyznał Ivan Cupić, razem z Karolem Bieleckim najlepszy strzelec zespołu (9 bramek).
Pojedynek ze Śląskiem był dopiero preludium przed jednym z najważniejszych starć tego sezonu. W sobotę kielczanie podejmą Orlen Wisłę Płock, głównego rywala w walce o krajowy laur. - Z Wisłą Płock czeka nas ostatni mecz przed przerwą kadrową. Trzeba się wyluzować i zagrać jeszcze lepiej niż ze Śląskiem. Musimy wygrać z Wisłą i od teraz jest to nasz jedyny cel - zapowiedział Cupić.