Po pierwszym spotkaniu, w którym Pogoń Baltica Szczecin zremisowała z ASC Corona 2010 Brasov 24:24 rozbudzone zostały apetyty na awans do 1/8 finału Pucharu EHF. Rewanż okazał się być jednak znacznie trudniejszym spotkaniem. - Jak to się mówi, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jest nam na pewno bardzo przykro - powiedziała tuż po przegranym spotkaniu obrotowa Kamila Szczecina.
- Wyszłyśmy na ten mecz z nastawieniem, że o tę jedną bramkę będziemy lepsze. Niestety, wynik jest inny. Szkoda, że tak szybko żegnamy się z tymi pucharami, bo w głowach miałyśmy to, że przejdziemy dalej. Parkiet zweryfikował i to Rumunki cieszyły się w niedzielę z awansu a nie my - dodała.
Ważnym pozytywnym aspektem, który pozostanie to doświadczenie. O tym jak to było istotne pokazał już poprzedni sezon. - Na pewno jest w tym racja. To był mocny zespół. Grały bardzo twardą obroną. Będzie czas na analizę tego dwumeczu. Wyciągniemy wnioski z tego, co było złe i to, co było dobre. Uważam bowiem, że nie tylko były złe akcje. Pokazałyśmy, że my też potrafimy walczyć z czołówką europejską. Na pewno zostanie nam doświadczenie i wierzę, że ono zaprocentuje na naszym parkiecie - wyraziła nadzieję zawodniczka Pogoni Baltica.
Pierwszą okazją do zaprocentowania granatowo-bordowe będą miały już w środę 18 listopada. Przy Twardowskiego zagrają z jedną z najsłabszych drużyn w tym sezonie, czyli KPR-em Ruchem Chorzów. - Zostały nam dwa mecze: u siebie z Ruchem Chorzów i na wyjeździe w Jeleniej Górze. Na pewno nikt się nie położy. Punktów przed meczem nie możemy sobie przypisywać - zaznaczyła w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.pl obrotowa.
- W poniedziałek miałyśmy dzień wolny na regenerację. We wtorek odbyłyśmy trening, ale jak to już wcześniej mówiłam, my jesteśmy naprawdę dobrze przygotowane do sezonu, więc o te siły na mecze ligowe w środę i sobotę się nie martwię. Jak poprawimy błędy, które się pojawiały w meczach z Rumunkami, to te cztery punkty sobie dopiszemy - skwitowała na koniec Kamila Szczecina.