Żółto-biało-niebiescy rozegrali najlepszy mecz w defensywie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Kielczanie stracili dwadzieścia bramek, z czego tylko sześć w pierwszej połowie.
- Kluczem do zwycięstwa była bardzo dobra obrona, przede wszystkim w pierwszej połowie oraz postawa Sławka, która mocno nas napędzała. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Przed meczem bardzo życzyliśmy sobie dwóch punktów i cieszymy się, że zostają one u nas w domu. Dzięki temu nadal liczymy się w walce o najwyższe miejsca w grupie - powiedział rozgrywający kieleckiej ekipy, Krzysztof Lijewski.
Świetna obrona przez całą pierwszą połowę, bardzo dobra dyspozycja na początku drugiej części meczu, wypracowanie siedmiu bramek przewagi i nagle przestój. To obraz gdy mistrzów Polski w meczu z Vardarem Skopje. Co spowodowało chwilową słabszą dyspozycję?
- Przez cały mecz staraliśmy się gryźć parkiet. Nie od dzisiaj wiadomo, że mecz wygrywa się obroną, a nie pięknymi zagrywkami w ataku. Zostawiliśmy na boisku dużo sił, nie jest łatwo grać przez sześćdziesiąt minut na tak wysokich obrotach. Może pojawić się jakiś brak koncentracji, a czasem zmęczenie, więc wtedy zdarzają się drobne błędy. W drużynie naszego przeciwnika nie grają przypadkowi szczypiorniści, tylko bardzo klasowi zawodnicy. Oni wiedzą jak wykorzystać każdy błąd - wyjaśnił Lijewski i dodał: - Cieszę się, że nasz słabszy występ w końcówce nie pozwolił Vardarowi wrócić do gry.
{"id":"","title":""}