Wojciech Nowiński: Nie będziemy faworytami w meczu z Rumunią

W niedzielę zakończą się mistrzostwa świata. Według Wojciecha Nowińskiego Polki nie miały szans na wygraną z Holandią. Ma on też świadomość, że faworytkami starcia o brąz są Rumunki.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Wojciech Nowiński / Wojciech Nowiński

WP SportoweFakty: W piątek Polki przegrały z Holenderkami w meczu o finał. Czy dało się wygrać te spotkanie?

Wojciech Nowiński: Według mnie nie. Było widać zdecydowanie większe umiejętności indywidualne zawodniczek holenderskich. Jak analizujemy oba zespoły, Holandia jest drużyną, która nie ma słabych punktów - wyśmienitą bramkarkę Tess Wester, obronę bazującą również na grze blokiem, który jest najlepszy na całych mistrzostwach i szybkim ataku. Widzieliśmy przykład, gdy bezpośrednio po podaniu bramkarki błyskawicznie startowały skrzydłowe.

Czy zgodzi się pan z tym, że przegraliśmy finał w dużej mierze przez grę na rozegraniu?

- Tak, bo Holenderki potrafią zdobywać bramki z drugiej linii. Jak się tego nie robi, nie wygrywa się meczu. Nasza druga linia zagrała bardzo słabo w porównaniu do wcześniejszych spotkań. Bilans 6 bramek na 27 prób nie wymaga komentarza. Holenderki do tego miały osiem szybkich ataków i sześć przechwytów. U nas były próby wysunięcia się dwóch zawodniczek w defensywie, co miało zdezorganizować grę Holenderek. Otwierały się przestrzenie dla innych reprezentantek Holandii. To był kolektyw, dlatego przynosiło to odwrotny skutek.

Mimo wszystko Polki zmniejszyły stratę do trzech bramek.

- Nie zapominajmy od jakiego wyniku zaczęły cały mecz. Był on rozstrzygnięty już wtedy. Od stanu 4:11 trudno dogonić rywala. Holenderki czuły że wygrały i dlatego się rozluźniły. Oglądało się je z ogromną przyjemnością. Jak liczyliśmy na słabsze spotkanie naszych rywalek, to się przeliczyliśmy.

Czy w meczu o brązowy medal Polki się podniosą?

- Wiadomo, że w meczu o brązowy medal nie będziemy faworytem patrząc na poziom sportowy dwóch półfinałów. Dla Rumunek zdobycie brązowego medalu byłoby jednak również ogromnym sukcesem. Dla Norweżek byłaby to walka za karę. Chęć zwycięstwa obu zespołów będzie więc ogromna.

Czy to więc dobrze, że trafiliśmy właśnie na Rumunię?

- Rumunki nie zaczęły najlepiej mistrzostw świata. Zajęły czwarte miejsce w grupie. Według mnie lepiej, że spotykamy się właśnie z Rumunkami. Norweżki stanowią doskonale zorganizowaną maszynę do grania na każdej pozycji. To rutynowane zawodniczki i im nie zadrży ręka.

Jakie są atuty reprezentacji Rumunii?

- W Rumunii jest zawodniczka, która może wygrać mecz w pojedynkę. Widzieliśmy Cristinę Neagu jak wyglądała w ćwierćfinale z Dunkami. Zawsze obok fenomenalnych spotkań zdarzają się jednak słabsze. Ważnym punktem tej kadry jest Adriana Nechita. Często Neagu zagrywa właśnie do prawego skrzydła. Do tego nasze przeciwniczki mają dobrą obrotową. Nie ma u nich jednak różnorodnych działań. Nie trafiają piłki na lewe skrzydło. W składzie Rumunii są zawodniczki światowego formatu. Trudno będzie się przebić przez defensywę, bo grają blisko linii i są mocne fizycznie. Z tyłu jest natomiast skuteczna Paula Ungureanu, która współpracuje z blokiem. To nie jest jednak zespół tak kompletny jak Norwegia.

Czy fakt, że Rumunia grała dogrywkę z Norwegią jest dla nas plusem? Sześć zawodniczek tej reprezentacji w piątek zaliczyło ponad 60 minut gry.

- One już w meczu z Dunkami grały dogrywkę, ale trzeba pamiętać że nasze zawodniczki też są zmęczone. Chcąc walczyć o medal, nie będziemy grali pełnym składem, bo pojawienie się kilku dziewczyn niewiele wnosi. Nie sądzę, że dziesięć minut więcej na boisku będzie miało istotny wpływ. Najwięcej zależy od grającej przez całe mecze Neagu. Gdy nie będzie miała swobody, to możemy mieć ułatwione zadanie. Wiemy jednak na co ją stać.

Po naszym spotkaniu zmierzą się ze sobą Holandia i Norwegia. Kto zdobędzie mistrzostwo świata?

- Reprezentacja Holandii gra ładnie dla oka i efektownie. Holenderki mają doskonałe umiejętności w grze indywidualnej i jeden na jeden, do tego mają dobry rzut z daleka. Wszystkie pozycje są zagrożeniem dla bramki rywalek. Doświadczenie stoi jednak po stronie Norweżek. To także silniejsze, twardsze i bardziej zdecydowane w grze zawodniczki, co zatrzymało ofensywę Rumunii w półfinale. To przypomina męską piłkę ręczną. Finał będzie zderzeniem finezyjnej i błyskotliwej gry z maszyną do wygrywania meczów. Trudno więc wskazać faworyta.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×