- W styczniu zdobędziemy medal? Tak. Nie wiem jeszcze jakiego koloru - wyznał niedawno w rozmowie z naszym portalem skrzydłowy polskiej kadry, Michał Daszek. Na niedzielnej konferencji w Krakowie, gdzie obecnie stacjonuje reprezentacja, głosy jego kolegów z drużyny były jednak nieco bardziej stonowane.
- Dla kilku z nas, m.in. dla mnie, będą to ostatnie mistrzostwa Europy w karierze. Chcę po prostu zaliczyć jak najlepsze występy i w ten sposób zapamiętać ten turniej - powiedział kapitan polskiego zespołu, Sławomir Szmal.
37-latek już raz był bliski zdobycia medalu mistrzostw Europy. Na turnieju w 2010 roku Biało-Czerwoni po raz pierwszy w historii awansowali do półfinału, a Szmal był w życiowej formie. Mimo jego świetnej gry Polacy ulegli jednak w decydujących meczach Chorwatom i Islandczykom, ostatecznie zajmując 4. lokatę.
Podczas konferencji Szmal tonował hurraoptymizm. - Podchodzę do tego turnieju bardzo spokojnie. Nie chcę składać żadnych obiecanek, że przyjedziemy tutaj i zdobędziemy złoty medal - dodał. Sam nie chciał mieć też nic wspólnego z medalami EHF Euro 2016, które w niedzielę zostały oficjalnie zaprezentowane. - Nie róbcie mi zdjęć z nimi, nie chcę zapeszać - mówił fotografom.
W podobnym tonie wypowiadał się Kamil Syprzak. - Tak jak powiedział Sławek, nie chcemy pompować tzw. balonika. Na turniej patrzymy jednak pozytywnie, bo na każdym meczu możemy spodziewać się wspaniałej atmosfery - stwierdził 24-letni kołowy.
O jedyne deklaracje pokusił się Michał Szyba. - Mogę jedynie zapewnić, że będziemy walczyć do samego końca. Przyzwyczailiśmy kibiców, że wszystko rozstrzyga się w ostatnich sekundach. Jeśli ma się jednak kończyć dla nas dobrze, to niech się tak rozstrzyga - zakończył.