Luka Karabatić. Życie w cieniu wielkiego brata

PAP / Stanisław Rozpędzik
PAP / Stanisław Rozpędzik

Przez całą karierę Luka Karabatić funkcjonuje jako brat słynnego Nikoli, choć to spora, dość charakterystyczna dla takich przypadków, niesprawiedliwość. Obrotowy Paris-Saint Germain to znakomity zawodnik.

177. Tyle bramek Luka Karabatić zdobył dla Aix-en-Provence w ciągu niespełna trzech lat. To daje średnią 3,5 trafienia na mecz. W poprzednich sześciu sezonach w Montpellier Agglomeration HB było gorzej (109 goli i średnia 1,3). Te liczby potwierdzają progres brata słynnego Nikoli, który wielkimi krokami wychodzi z cienia. On się nie zatrzymuje i deklaruje, że wciąż drzemią w nim spore rezerwy.

"Bóg stadionu"

W 2016 roku Luka po raz pierwszy został "Bogiem stadionu". To nazwa słynnego kalendarza wydawanego we Francji, w którym pojawiają się najlepsi sportowcy. W naturalistycznych, podkreślających piękno męskiego ciała zdjęciach, przedstawia ich fotograf Fred Goudon. Francuz znalazł się na pierwszym planie wspólnej fotografii ze starszym bratem. To miły ukłon w stronę obrotowego, który całe życie funkcjonował w cieniu fenomenu sportowego Nikoli. Nigdy jednak nie narzekał. Dorastanie obok zjawiska, jakim jest wielki brat, nie grozi nudą. - Sprzeczaliśmy się tylko w dzieciństwie. Niko łaskotał mnie cały czas. To był jego sposób przekazywania uczuć. Razem robiliśmy wiele bzdur. W rodzinnym albumie znajduje się zdjęcie, na którym mam podbite oko. To mój brat kopnął mnie, ćwicząc jedną scenę z filmu karate. Innym razem włożyłem palec w szprychy koła rowerowego, które Niko nagle obrócił. Nie byliśmy łatwymi dziećmi - powiedział Luka w wywiadzie dla "L'Equipe".

Kiedy starszy brat jako nastolatek otrzymał powołanie do reprezentacji Francji, młodszy z dumą paradował w trójkolorowej koszulce po rodzinnym mieszkaniu. Wpadał w euforię, gdy Nikola z Montpellier wygrywał Ligę Mistrzów w wieku ledwie 18 lat. Nie był zazdrosny, czerpał ze szczęścia brata pełnymi garściami i umiał cieszyć się jego sukcesami. Najbliżsi twierdzą, że od dziecka cechowała go cierpliwość uprzejmość i otwartość względem ludzi. W szkole nie miał żadnych problemów z nauką, kolejne lata kończył z wyróżnieniami. Kochał tenis i z tym sportem wiązał nadzieję. Poświęcił mu mnóstwo czasu, ale z żalem porzucił tę dyscyplinę w wieku 19 lat. Nie rokował na wybitnego gracza, a przeciętność kompletnie go nie interesowała. Podchodził do życia zero-jedynkowo. Albo wszystko, albo nic.

Nieudana ucieczka przed przeznaczeniem

Choć długo bronił się przed rodzinną sztafetą pokoleń, to był skazany na piłkę ręczną. Jego ojciec Branko przed emigracją występował jako bramkarz w lidze jugosłowiańskiej. Później wyjechał do Strasbourga, gdzie w 1988 r. urodził się Luka (cztery lata po Nikoli). We Francji ojciec zasłynął jako dobry trener i wymagający pedagog. Nie mógł pogodzić się z fanaberią młodszego syna i wyborem tenisa. Kiedy więc Luka zrozumiał, że nie zawojuje światowych kortów, wpadł w euforię. Wiedział, że droga jest jedna i wiedzie prosto na parkiet.

To nie był łatwy czas dla Luki. W 2007 roku Nikola został najlepszym graczem na świecie, wygrał Champions League i Bundesligę z prestiżowym niemieckim klubem THW Kiel. - On zrozumiał wtedy, że będzie żył w cieniu brata, nie uniknie porównań i ocen, że jest jego gorszą wersją - mówił Zvonimir Serdarusić, trener Paris Saint-Germain HB. - Po przybyciu do ośrodka treningowego widać było, że brakuje mu techniki i masy mięśniowej - dodał Adrien Dipanda, jeden z największych przyjaciół Luki. Ale determinacja przyszłego reprezentanta Francji była wielka. Dzięki diecie i treningom na siłowni przytył aż 20 kilogramów. Kiedy razem z Dipandą wyruszyli na wakacje, nawet w wolnym czasie nie odpoczywał. Ciągle robił pompki i przysiady. Nigdy nie miał dość. Nic nie było w stanie go powstrzymać.

Luka, czyli gigantyczny postęp

- Jestem w szoku. Nazywam go niesamowitą eksplozją. Jego progres zaskakuje mnie każdego dnia - powiedział z lekką zazdrością Nikola Karabatić. Zanim ta transformacja stała się faktem, młodszy brat cierpiał z powodu krzywdzących porównań do gwiazdy. Kiedy ceniony na całym świecie Nikola wracał z THW Kiel do Montpellier, Luka dopiero podpisywał pierwszy profesjonalny kontrakt w klubie. Dzieliła ich przepaść. W stawiającego pierwsze kroki Francuza nie wierzył prawie nikt. On, może trochę Nikola i niezwykle wymagający ojciec. To jego autorytarne metody i duża siła perswazji, były decydujące. Kiedy Luka marudził, Branko wkraczał do akcji.

Z treningów na kortach Karabatić wyniósł znakomitą pracę nóg i zwinność. Dzięki imponującemu wzrostowi (2,02 m.) ustawiany był w obronie. Umiał słuchać i podpatrywać lepszych. Robił błyskawiczne postępy, które owocowały coraz częstszymi występami. To był sielankowy czas dla całej rodziny Karabaticiów. Mieszkali w urokliwym Castelnau-le-Le, niepodal Montpellier, spędzali ze sobą mnóstwo czasu, pili francuskie wino, rozmawiali o piłce ręcznej i grali w PlayStation. Idyllę przerwała śmierć ojca, zniszczonego przez nowotwór i podejrzenie o udział w ustawianiu meczu z Cesson Rennes. Według Nikoli to jego dziewczyna Geraldine Pillet postawiła 1500 euro na sensacyjne zwycięstwo klubu z Bretanii w meczu z Montpellier, w którym starszy z braci Karabatić nie wystąpił. Wybuchła gigantyczna afera, wskutek której obaj opuścili klub, podejrzani o nielegalne typowanie spotkań francuskiej ligi. Ale to było w stanie złamać ich karier.

Po trzech latach od tamtego wydarzenia, bardziej spektakularny progres zaliczył Luka, choć Nikola został megagwiazdą światowej piłki ręcznej w barwach FC Barcelona Lassa. - To zjawisko. Rzadko który gracz na świecie robi postępy w tak krótkim czasie. Jestem przekonany, że zostanie najlepszym obrotowym na świecie - powiedział Jerome Fernandez, były kapitan reprezentacji Francji. Kiedy Nikola Karabatić podbijał świat z katalońską drużyną, Luka walczył udanie z Aix-en-Provence o powrót do D1. Pojawiał się na parkiecie zdecydowanie częściej niż w Montpellier. To na nim opierała się siła drużyny z południa Francji. W 2014 roku młody Karabaić został Mistrzem Europy, a rok później sięgnął z reprezentacją Francji po Mistrzostwo Świata. Udowodnił, że niemożliwe nie istnieje.

- To żartowniś, ale z drugiej strony bardzo spokojny facet - mówią o nim najbliżsi przyjaciele. Nie ma tak brutalnej, zwierzęcej wręcz siły jak Niko. Jest jego przeciwieństwem, inaczej się ubiera, słucha innej muzyki. Ale wiąże go z bratem szczególna relacja. Po transferze do Paris Saint-Germain HB zamieszkał najbliżej Nikoli, jak to tylko możliwe, na osiedlu oddalonym o jedną stację metra. Nie przepada jednak za Paryżem. Jest domatorem, konsumentem sportowych transmisji w telewizji i amerykańskich seriali. Unika rozgłosu, choć ludzi rozpoznają go na ulicy coraz częściej. I wciąż mylą z Nikolą. No cóż, całkowite wyjście z cienia brata jest niemożliwe.

*Luka Karabatić został powołany na Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, które w piątek rozpoczynają się w Polsce.

Mateusz Święcicki

Piotr Chrapkowski: z Serbami zawsze gra nam się źle

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (0)