Polacy we wtorkowy wieczór zachwycili. Przeciw aktualnym mistrzom świata, Europy i triumfatorom igrzysk olimpijskich rozegrali jedne z najlepszych zawodów w ostatnich latach. Od samego startu byli stroną przeważającą i ostatecznie zasłużenie zwyciężyli 31:25.
Przed pierwszym gwizdkiem wtorkowego spotkania nikt jednak nie przypuszczał, że Biało-Czerwonych stać będzie na taki występ. - Pierwsze dwa mecze były dla nas ciężkie. Zespół zmierzał w dobrym kierunku i wygrywaliśmy, jednak nie graliśmy tak jak powinniśmy w kilku aspektach gry. Dlatego też uważałem, że możemy wygrać spotkanie z Francją, ale nie musimy - rozpoczął konferencję trener Michael Biegler.
- Przeciw Francji rozegraliśmy jednak świetny mecz. Graliśmy fantastycznie w obronie, doskonale wyprowadzaliśmy kontrataki. Początek meczu był po prostu świetny. Przed przerwą mecz stał się bardziej wyrównany, rywale zaczęli gonić wynik. W ataku każdy spisywał się jednak tak, jak powinien, graliśmy to, co chcieliśmy i to, co powinniśmy - kontynuował.
Dzięki wygranej nad Francją Biało-Czerwoni zakończyli zmagania w fazie wstępnej z kompletem punktów. Drugą rundę rozpoczną z czterema oczkami. Polacy następne spotkanie rozegrają jednak dopiero 23 stycznia z Norwegią. Zespół będzie miał teraz czas na regenerację.
- Jestem zadowolony, że awansowaliśmy do kolejnej rundy z czterema punktami. Cieszę się też, że mamy trochę wolnego przed następnymi spotkaniami. Dzięki temu będziemy mogli się zregenerować i odpowiednio przygotować - dodał Biegler.
Niemiecki selekcjoner nie chciał oceniać kolejnych rywali Polaków (Norwegii, Białorusi i Chorwacji). - Powiedziałem przed startem Euro, że na każdym rywalu będziemy się skupiać po kolei. Uważam, że Sławek bardzo dobrze powiedział, że o meczu z Francją musimy jak najszybciej zapomnieć, by w jak najlepszy sposób przygotować się do starcia z Norwegią. To fantastyczne zwycięstwo, ale odnieśliśmy je w fazie grupowej. Droga do półfinału biegnie przez trzy następne bardzo trudne spotkania przeciwko wymagającym rywalom - zakończył trener Biegler.
Michał Jurecki: Cieszymy się, ale do naszego celu daleka droga
{"id":"","title":""}