Przed startem wtorkowej rywalizacji eksperci, dziennikarze oraz kibice zadawali sobie pytania: Czy to już dziś? Czy po blisko 22 latach oczekiwań polscy szczypiorniści w końcu pokonają reprezentację Francji? Bo gdzie i kiedy, jak nie u siebie, przy dopingu ponad 14 tysięcy polskich gardeł?
Zadanie przed jakim stawali Biało-Czerwoni było jednak arcytrudne. Ich rywale w ostatnich latach w pełni zdominowali rozgrywki piłki ręcznej. Na turniej w Polsce przyjechali jako aktualni mistrzowie świata i Europy oraz triumfatorzy igrzysk olimpijskich. W piłce ręcznej nie da się wygrać nic więcej.
Polacy jednak nie wystraszyli się rywali. Mecz rozpoczęli jak jeszcze nigdy w ponad trzyletniej kadencji Michaela Bieglera. Obrona stanowiła monolit, za którym czuwał kapitalnie dysponowany Sławomir Szmal. W ofensywie koncertową partię rozgrywał natomiast Karol Bielecki. Biało-Czerwonym wychodziło dosłownie wszystko. Dzięki temu w 10. minucie prowadzili już 6:3.
W premierowym kwadransie Francuzi kompletnie nie potrafili odnaleźć swojego rytmu gry. Wyjątkowo słabo dysponowany był najdroższy szczypiornista świata Nikola Karabatić, także i pozostali rozgrywający nie radzili sobie z twardą i nieustępliwą defensywą Polaków. Dodatkowo cuda w bramce wyczyniał Szmal.
Kapitan polskiego zespołu pierwszą połowę skończył z 40-procentową skutecznością interwencji. Na paradach Szmala korzystali jego koledzy - w 20. minucie przewaga Biało-Czerwonych wynosiła już siedem goli (14:7), po tym jak serię akcji wykończyli Przemysław Krajewski i Kamil Syprzak. Ręce same składały się do oklasków.
Po kosmicznych 20 minutach przyszedł jednak okres przestoju. Rywale zmienili system gry w obronie i wysoko starali się przerywać ataki Polaków. To przynosiło efekty, bo tuż przed przerwą gracze Claude'a Onesty odrobili do Biało-Czerwonych pięć z siedmiu goli straty (12:14). To zapowiadało niezwykle emocjonującą i nerwową drugą połowę.
Po przerwie Polacy jednak nie zawiedli. Choć ich gra momentami nie wyglądała najlepiej, choć Francuzi nadal starali się kryć wysoko, to Biało-Czerwoni z każdą minutą przybliżali się do zwycięstwa. Liderowali Szmal (17 interwencji!) i Bielecki, który w końcówce zawodów zdobywał bramkę za bramką. Zrezygnowani rywale w ostatnich minutach odpuścili. Tauron Arena znowu świętowała!
Dzięki wygranej nad Francją polscy szczypiorniści awansowali do fazy głównej mistrzostw z dorobkiem czterech punktów. To sprawia, że Biało-Czerwoni drugą rundę rozpoczną z pozycji lidera. Ich szanse na grę w półfinale poważnie wzrosły.
Z Krakowa Maciej Wojs
EHF Euro 2016, grupa A:
Francja - Polska 25:31 (12:15)
Francja: Omeyer, Gerard - Remili, Nyokas 4, Narcisse 1, Honrubia, N. Karabatić 1, Mahe 5 (1/2), Abalo 5, Sorhaindo 3, Guigou 3 (1/2), L. Karabatić 1, Fabregas, Derot, Porte 2, Kounkoud.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min.
Polska: Szmal, Wyszomirski - Lijewski 5, Krajewski 6, Bielecki 9 (1/1), Wiśniewski, M. Jurecki 2, Konitz 1, Grabarczyk, Gliński, Syprzak 6, Daszek, Gębala, Łucak 1, Szyba, Chrapkowski 1.
Karne: 1/1.
Kary: 12 min.
Kary: Francja - 6 min. (N. Karabatić, Abalo, Porte - po 2 min.); Polska - 10 min. (Grabarczyk - 4 min.; Gliński, Syprzak, Chrapkowski, Krajewski - po 2 min.).
Sędziowali: Oscar Raluy Lopez oraz Angel Sabroso Ramirez (Hiszpania).
Widzów: ok. 15 000.
Sławomir Szmal: Do ostatniej minuty się stresowałem, nie mogłem uwierzyć w to zwycięstwo
Meladerm - Top Skin Whitening Cream