Kluczowa akcja spotkania miała miejsce trzy minuty przed końcem meczu, przy wyniku 23:26. Głogowianie pojawili się wówczas na boisku w ośmioosobowym składzie. Adam Babicz dopiero po kilku sekundach zorientował się w sytuacji i opuścił parkiet. W przypadku błędu zmiany sędziowie powinni odebrać piłkę głogowianom i ukarać ich dwuminutowym wykluczeniem. Arbitrzy przewinienia się jednak nie dopatrzyli.
Przewodniczący Kolegium Sędziów Mirosław Baum podkreśla, że do złamania przepisów nie doszło. - Postępowanie sędziów było prawidłowe, a krytyka wobec nich nieuzasadniona i krzywdząca - mówi. I wyjaśnia przebieg całej sytuacji.
- Po czasie na żądanie trenera gości głogowianie faktycznie wyszli na parkiet w ośmioosobowym składzie - relacjonuje nasz rozmówca. - Sędzia boiskowy poprawił ustawienie zawodnika wykonującego rzut i potwierdził u stolika możliwość wznowienia gry. Ta została jednak wznowiona zbyt szybko, bez sygnału gwizdka. W tym momencie ósmy zawodnik zbiegł do strefy zmian. Sędzia boiskowy nakazał ponowne wznowienie gry i dopiero wówczas została ona wznowiona. Po tym nastąpiły protesty legionowian oraz zatrzymanie czasu.
- Zarówno w naszej ocenie, jak i ocenie stolika zawodnik A zdążył wrócić do strefy zmian przed prawidłowym wznowieniem akcji. Wszystko odbyło się więc zgodnie z przepisami - mówi Baum.
Przewodniczący KS zaznacza, że praca arbitrów podczas wspomnianego spotkania została oceniona wysoko. Po czym dodaje: - Zbliża się koniec sezonu i emocje będą rosły. Apeluję więc tylko o wyrozumiałość w stosunku do sędziów. Nie są urządzeniami technicznymi wysokiej klasy, tylko ludźmi i mogą się mylić.