Spotkanie Pogoni Szczecin z KS Azotami Puławy było bardzo istotne zwłaszcza dla tej pierwszej drużyny, która od pewnego czasu balansuje na krawędzi gry w play-out. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwe spotkanie. Pogoń potrzebuje punktów jak tlenu. Mamy już pewne trzecie miejsce. Iluzoryczne, matematyczne szanse na coś więcej, czyli na drugą lokatę - potwierdził Michał Kubisztal.
Rozgrywający trzeciej siły Superligi przyznał jednak, że gospodarze dość wysoko zawiesili poprzeczkę i to pomimo bardzo skromnej ławki rezerwowych. - Pogoń postawiła się. Myślę, że gdyby miała dłuższą ławkę mogło być jeszcze bardziej niebezpiecznie. Na szczęście dla nas udało się w pewnym momencie odskoczyć na kilka bramek i przypilnować ten wynik do końca. To nas cieszy - dodał.
- W pierwszej połowie przestrzeliliśmy zbyt wiele sytuacji. Gdybyśmy to wykorzystali, już wtedy mogliśmy prowadzić wyżej. Dobrze dla Pogoni, że Morawski obronił kilka piłek. Dość długo dzielnie się trzymali. Nas cieszą dwa punkty, bo po to tutaj przyjechaliśmy. Cel zrealizowaliśmy - dorzucił popularny "Kubeł".
Wysoką klasę zaprezentował czeski bramkarz Jakub Krupa. Po kwadransie meczu zmienił Wadima Bogdanowa i już drugi raz w świetnym stylu zatrzymał szczecinian. - Właśnie po to mamy trzech bramkarzy. Jak nie idzie jednemu, wchodzi drugi, jak nie idzie drugiemu, wchodzi trzeci. Myślę, że na tym poziomie, na jakim chcemy grać i rywalizować, to jest konieczność. Każdy broni w trochę innym stylu. To nam pomaga - ocenił.
Zapytany na koniec o sytuację z Patrykiem Walczakiem, po której obrotowy szczecinian opuścił parkiet z czerwoną kartką, odpowiedział. - Trudno mi to ocenić. Ja widziałem tylko swoje nogi. Potem, jak uderzyłem o parkiet, zrobiło mi się trochę ciemno. Pewnie niebezpiecznie wyglądało to z boku. Nie chcę jednak tego oceniać. Poczułem tylko pchnięcie, potem trochę bólu i to wszystko - zakończył Kubisztal.
Zobacz wideo: Kojonkoski: Kruczek dobrym kandydatem na trenera Finlandii
Źródło: TVP S.A.