- Co tu dużo mówić. Mamy skład, jaki mamy. Walczymy na tyle, na ile możemy. Szkoda, że tego dnia wypadł nam jeszcze Michal Bruna. Nie mógł być na meczu. Dla kibiców od nas należą się przeprosiny. Taki wynik to dla nas wstyd. Jedyne, co teraz nasuwa się na usta, to przeproszenie kibiców - tak skomentował środowe starcie obrotowy Patryk Walczak.
Pogoń Szczecin nie należała do faworytów z Nafciarzami. Nomen omen dodatkowe problemy zdrowotne oraz brak Czecha wzmocniły siłę ognia Orlen Wisły Płock. Walka jednak była, o czym mogła świadczyć porwana w strzępy koszulka obrotowego gospodarzy.
- Była walka, ale po trochu zabrakło wszystkiego. Kiedy były fajne momenty w ataku, graliśmy gorzej w obronie. Jak było lepiej w defensywie, to znów gorzej w ataku. Gdy poprawnie funkcjonowała obrona, to bramkarze nam nie pomagali, a jak już tu było dobrze, to sami zaczęliśmy popełniać błędy - wyliczał nasz rozmówca.
Przegrana musi pójść szybko w zapomnienie, bowiem przed graczami Antoniego Pareckiego kolejne arcyważne spotkanie. Nawet jeśli granatowo-bordowym przyjdzie grać w play-outach, ewentualne wygrana na Podkarpaciu może mieć kapitalne znaczenie. - Zapominamy o tym meczu. Musimy się zregenerować, wyleczyć. Niektórzy z nas mają problemy. Skupiamy się już tylko na Stali Mielec - podkreślił 24-latek.
Na koniec przypomniał jednak, że Pogoń wciąż może grać wyżej. Nie wszystko będzie jednak zależało od nich samych. - Tak naprawdę musimy patrzeć tylko na siebie. Skupić się na swojej grze. My musimy po pierwsze zrobić swoje, czyli pojechać do Mielca i te dwa punkty zdobyć. Co z tego wyjdzie, pokaże czas - skwitował Patryk Walczak.