Marcin Skoczylas: Myślałem, że się nie przebiję

Emocje jakie zgotowali kibicom piłkarze ręczni z Lubina i Gorzowa na próżno można by szukać w najlepszych dreszczowcach. Choć z wyniku bardziej cieszyli się gorzowianie, to dla takich spotkań warto przychodzić na mecze piłki ręcznej.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Marcin Skoczylas okazał się bohaterem niedzielnego spotkania pomiędzy Zagłębiem Lubin a AZS AWF Gorzów Wlkp. Gorzowski szczypiornista zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego wykonywanego już po ostatnim gwizdku. Mecz ostatecznie zakończył się remisem, a jeden punkt wywieziony z Lubina pozwolił gorzowianom na opuszczenie ostatniej pozycji w tabeli. - Wierzyłem do końca, chociaż jak podszedłem do tego rzutu wolnego myślałem, że się nie przebiję. Wiedziałem, że w moich rękach spoczywa remis. Zobaczyłem, że Niedośpiał rozkłada ręce, wystarczyło przymierzyć. Adam Malcher był zasłonięty, siadło i bardzo się z tego cieszę. Po przerwie straciliśmy przewagę. Może nie cały mecz, ale większość spotkania prowadziliśmy. Sami zafundowaliśmy sobie horror w końcówce. Szczęśliwie się skończyło jest jeden punkt, który jest nam bardzo potrzebny - powiedział Marcin Skoczylas.

Kilka dni wcześniej rozgrywając fatalne zawody z Vive Kielce, Skoczylas otrzymał kilka ostrych słów od trenera Michała Kaniowskiego. Reprymenda musiała podziałać mobilizująco gdyż, popularny "Babiczka" wchodząc z ławki rezerwowych popisał się świetną skutecznością. Na pięć oddanych rzutów zdobył pięć bramek. - Muszę się przyznać bez bicia, że mecz z Kielcami kompletnie mi nie wyszedł. To było gorsze niż dno. Dzisiaj wyszedłem, trener dał mi szansę. Jeśli się nie mylę miałem świetną skuteczność i mam nadzieję, że tak będzie dalej - dodał Skoczylas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×