Tałant Dujszebajew: Presja jest zawsze pozytywna

WP SportoweFakty / Michał Domnik
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Szczypiornistów Vive Tauronu Kielce czekają ostatnie starcia w sezonie - w Kolonii powalczą o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Pierwszy krok - mecz z galaktycznym Paris Saint-Germain.

Nastroje w Vive Tauronie Kielce są znakomite - na piątkowym spotkaniu z dziennikarzami zawodnicy tryskali entuzjazmem. Ze wszystkimi żartowali, chętnie uśmiechali się do zdjęć i widać było, że są w dobrej formie. Piątek to ostatni dzień przed wielkim i wydarzeniami sportowymi - czuć już atmosferę wyczekiwania i wielkiego święta, ale to czas przeznaczony przede wszystkim dla kibiców.

Najpierw konferencja z mediami, potem ostatni trening przed sobotnim meczem, a później już indywidualne spotkania z fanami, specjalny hangout transmitowany w internecie i zabawa podczas Opening Party. Radosne okoliczności ani na moment nie przyćmią jednak najważniejszego - oczekiwania na najważniejsze mecze sezonu.

- Wszystko u nas dobrze. Teraz tylko musimy doszlifować wszystko abyśmy w sobotę mogli zagrać dobry mecz i awansować do finału - mówi trener Tałant Dujszebajew.

ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Kielczanie rozpoczęli sezon 2015/2016 starciem z PSG, ale teraz to będzie zupełnie inne starcie. Oba zespoły są w zupełnie innym miejscu i formie niż pod koniec sierpnia, a tamten mecz był tylko towarzyskim spotkaniem, które nie miało żadnego znaczenia. Żółto-biało-niebiescy przygotowując się do Final Four bardzo dużo analizowali grę paryżan.

- Nie tylko to spotkanie w Krakowie, ale widzieliśmy ich mecze w lidze francuskiej i Lidze Mistrzów. Tamto starcie nie ma już znaczenia, bo dobrze wiemy co ten zespół robił w kwietniu i maju. Każdy z nas chce zagrać w niedzielę w finale - mówi Dujszebajew.

Na obu zespołach ciąży spore obciążenie. - Presja zawsze jest pozytywem. To ona sprawia, że jesteśmy zespołem, który co roku gra w Lidze Mistrzów i ciągle walczy o zwycięstwo w niej - twierdzi jednak Kirgiz.

Aneta Szypnicka z Kolonii 

Komentarze (0)