Puławianie od samego początku przeszli do kontrofensywy. Po dwunastu minutach pojedynku Azoty prowadziły 8:1. Trener Mariusz Jurasik poprosił o przerwę już po pięciu minutach, ale bardzo spokojnie reagował na wydarzenia na parkiecie.
- Też się uczę. Próbuję zauważyć zachowanie swoich podopiecznych w takich sytuacjach. Dzisiaj nie było sensu krzyczeć. Zespół jest przemęczony tym turniejem. Jesteśmy w bardzo ciężkim treningu. Wiem, że wszyscy dają z siebie wszystko. Dzisiaj było nieźle - mówi były reprezentant Polski.
Spokój przyniósł oczekiwane efekty, choć tylko połowiczne. Do przerwy Górnik przegrywał różnicą trzech bramek. W 37. minucie gry zabrzanie zbliżyli się na różnicę jednego trafienie, ale był to ostatni moment, w którym mieli kontakt z rywalem.
Puławianie grali bardzo spokojnie i w kontratakach powiększali swoją przewagę. Trener Marcin Kurowski w końcówce dał pograć zawodnikom, którzy w poprzednich starciach spędzili nieco mniej czasu na parkiecie. Ci nie zawiedli jego oczekiwań i finalnie wygrali różnicą siedmiu bramek.
KS Azoty Puławy - Górnik Zabrze 34:27 (15:12)
Azoty: Zapora, Koszowy - Sobol 8, Prce 5, Masłowski 4, Petrovsky 3, Śliwiński 3, Skrabania 3, Kubisztal 2, Kowalczyk 2, Mielczarski 1, Łyżwa 1, Przybylski 1, Grzelak 1, Kuchczyński, Kosiak.
Karne: 0/1.
Kary: 6 min.
Górnik: Galia, Kicki, Kornecki - Kryński 5, Tokaj 4, Fąfara 3, Bushkou 3, Ścigaj 3, Pluszczyk 2, Daćko 2, Gromyko 2, Tomczak 1, Adamuszek 1, Łukawski 1, Gliński, Sluijters, Niedośpiał.
Karne: 2/5.
Kary: 0 min.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 43. Tomasz Majewski: niektóre części mojego ciała są zużyte jak u 60-latka [3/3]