Pod względem dorobku punktowego zespoły dzieli przepaść. MMTS Kwidzyn tylko raz opuszczał parkiet w roli pokonanego i to nie z byle kim, bo brązowymi medalistami ligi z Puław. Z dorobkiem 17 punktów jest wiceliderem grupy granatowej. Na drugim biegunie Zagłębie Lubin. Miedziowi, do niedawna zmagający się z plagą kontuzji, nie wygrali w lidze od 14 września i wyprzedzają tylko SPR Stal Mielec.
Kwidzynianie wiedzą jednak, że tabela jedno, a postawa boiskowa drugie. Miedziowym w ostatnich meczach brakowało nieco szczęścia. Z Sandra Spa Pogonią Szczecin przegrali jedną bramką, w derbach Dolnego Śląska z Chrobrym Głogów zwycięstwa pozbawiła ich słabsza postawa w końcówce.
- Każdy w Superlidze walczy z każdym. Większość zespołów gra dobrą piłkę ręczną. Do tego trener Patryk Rombel nie pozwala nam na rozluźnienie, nawet, gdy rywale mają mniej punktów i to nas uznaje się za faworytów. Jeżeli w nasze poczynania wkrada się za dużo luzu, to zaraz stawia nas do pionu - mówi skrzydłowy MMTS-u, Adrian Nogowski.
Słynący z żelaznej defensywy kwidzynianie w ostatnim meczu z Sandra Spa Pogonią urządzili sobie festiwal strzelecki. Dopiero po raz drugi w sezonie MMTS stracił ponad 30 bramek. Pod bramką szczecinian szaleli za to Michał Peret i Mateusz Seroka. Zdaniem Adriana Nogowskiego, na dobre słowo zasługuje jednak cały zespół.
- Z jednej i drugiej strony obrona nie funkcjonowała tak, jak powinna, stąd dużo bramek i sytuacji. Dobrze zagrali Michał Peret i Mateusz Seroka, choć trzeba chwalić cały zespół. Bez pomocy bramkarza i rozgrywających pierwsza linia nie stworzyłaby sobie tylu okazji. Po raz kolejny zadziałał kolektyw - podkreśla Nogowski.
ZOBACZ WIDEO Listkiewicz: Dzisiaj wódką delegatów już się nie przekona (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}