Serbowie bardzo szybko wyszli na prowadzenie i nie oddali go do samego końca. - Gratuluję reprezentacji Serbii. Od początku do końca Serbowie kontrolowali mecz i wygrali zasłużenie. Chciałbym też podziękować kibicom, którzy wspierali nas przez 60 minut. Niestety nie daliśmy rady - powiedział po spotkaniu Tałant Dujszebajew.
Szkoleniowiec reprezentacji Polski bił się w pierś. - Odpowiedzialny za wynik jestem ja, trener. Nie przygotowałem mentalnie drużyny na starcie z Serbami, którzy potrafili robić dużo różnicy grając od obrony do kontrataku. Było nam bardzo ciężko gonić. Serbowie czuli się bardzo dobrze w ataku i w obronie. Teraz musimy skupić się na niedzielnym meczu w Rumunii. Musimy zagrać lepiej niż w Gdańsku i jedziemy po dwa punkty - zdeklarował Dujszebajew.
Jednym z nielicznych pozytywów była gra Tomasza Gębali. - Gratuluję Serbom świetnego meczu. My weszliśmy w to spotkanie słabo. Przegraliśmy walką. Serbowie chcieli nas zagryźć, a my daliśmy im atakować. Nie podjęliśmy rękawicy. Przespaliśmy początek i wynik wygląda tak, jak wygląda - żałował szczypiornista Orlenu Wisły Płock.
Po nieudanym początku, sztab szkoleniowy wprowadził zmiany i wprowadził mniej doświadczonych graczy. - Taktycznie bardzo źle się przygotowaliśmy. Wyszliśmy 5:1 w obronie. Nie zdołaliśmy zagrać spokojnie w ofensywie. Później w ataku pozycyjnym Mariusz Jurkiewicz, Krzysztof Lijewski i Karol Bielecki nie zagrali tak, jak trzeba. Jak oni nie grają tego, co my chcemy, to jest odpowiedzialność trenera za złe przygotowanie taktyczne i mentalne. Lepiej w ataku zagrali Przybylski i Gębala. Mam nadzieję, że była to dobra inwestycja. Jestem z nich zadowolony - stwierdził Tałant Dujszebajew.
Mimo porażki na inaugurację kwalifikacji, sprawa jest wciąż otwarta. Przed nami jeszcze pięć spotkań grupowych, a awansują dwie najlepsze drużyny. - Najważniejsze jest jak się kończy, nie jak się zaczyna. Chcemy awansować na mistrzostwa Europy i to jest dla nas priorytet - podsumował trener Biało-Czerwonych.
Michał Gałęzewski z Gdańska
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!