WP SportoweFakty: Wreszcie podpisał pan nowy kontrakt z Tałantem Dujszebajewem. Dlaczego trwało to tak długo?
Andrzej Kraśnicki: Treść kontraktu nie jest zawieszona w próżni, musieliśmy ją powiązać z obowiązującymi nas umowami sponsorskimi. Zawiera ponadto nową wizję szkolenia i rozwoju polskiej piłki ręcznej. Potrzebowaliśmy czasu na poukładanie tych elementów. Co do tego, że podpiszemy umowę, od początku nie miałem wątpliwości.
Co w kontrakcie jest nowego?
- Trener będzie odpowiedzialny zarówno za zawodników pierwszej, jak i drugiej reprezentacji. Chcemy w oparciu o jego doświadczenia realizować nasz program także w kadrach niższych kategorii wiekowych. Kontrakt obejmuje ponadto współpracę selekcjonera z innymi polskimi trenerami oraz udział w procesie ich szkolenia.
ZOBACZ WIDEO Rewolucja w kadrze piłkarzy ręcznych (źródło: TVP SA)
Czy selekcjoner będzie miał wpływ na dobór kadr w reprezentacjach niższych kategorii wiekowych?
- Będzie w tym zakresie współdziałał z Dyrektorem Sportowym.
Cel sportowy to awans na igrzyska olimpijskie w Tokio?
- Udział w igrzyskach oraz znalezienie się w strefie medalowej, czyli awans minimum do półfinału.
A przed 2020 rokiem?
- Chcemy kwalifikować się na wszystkie imprezy najwyższej rangi, a więc zarówno mistrzostwa świata, jak i Europy.
Brak awansu do jednego z tych turniejów może mieć wpływ na przyszłość selekcjonera?
- Za wcześnie, żeby o tym mówić. Ważny jest nie tylko wynik, ale też styl w jakim wygrywamy czy przegrywamy, a także to, kto był w tej walce naszym przeciwnikiem. Celem jest awans, ale na ocenie pracy selekcjonera będą ważyły detale. Pamiętajmy, że przed nami zmiana pokoleniowa. Potrzebujemy teraz przede wszystkim spokoju, cierpliwości i konsekwentnej pracy.
W grudniu na mistrzostwach Europy zagra reprezentacja kobiet. Odmłodzona, z nowym trenerem. Jakie wiąże pan nadzieje z tym turniejem?
- Mamy bardzo mocnych rywali i podchodzę do tej rywalizacji z dużą ostrożnością. Drużyna jest w przebudowie. Oceniając nasze szanse i ten turniej musimy zachować spory dystans.