Poprzedni selekcjoner Kim Rasmussen wycisnął z reprezentacji Polski sto dwadzieścia procent. Biało-Czerwone pod jego wodzą dwa razy zajmowały czwarte miejsce na mistrzostwach świata. Niektórzy powiedzą, że teraz w Szwecji powinno być podobnie - wszak szlachectwo zobowiązuje. A to nie jest prawda.
Do Kristianstad pojechał zespół kompletnie inny od tego, który zaskakiwał świat. Nowy jest trener, a turniej dzisiejszy i ten przeszły łączą nazwiska ledwie czterech zawodniczek. Krowicki radykalnie odmłodził drużynę, bo władze Związku Piłki Ręcznej w Polsce postawiły przed nim jasny cel - awans do turnieju olimpijskiego w Tokio. I przegraliśmy dwa razy: 22:31 z Francuzkami oraz 21:30 z Holenderkami.
Większość kadry to zawodniczki, które debiutują na wielkim turnieju. Po "trzydziestce" są tylko trzy, ponad połowa urodziła się już w latach dziewięćdziesiątych, a Natalia Nosek dopiero w tym roku skończyła osiemnaście lat. Ryzykujemy, budujemy zespół na przyszłość. A to kosztuje. Nie ma innego wyjścia.
ME puszczamy w koszty. Czwartkowe spotkanie z Niemkami i tak pozostaje jednak najistotniejszym meczem jesieni. Raz - wciąż możemy awansować i zebrać doświadczenia. Dwa - ważny jest każdy punkt i gol, bo w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata rozstawionych będzie tylko czternaście najlepszych drużyn szwedzkiego turnieju. A lepiej przecież walczyć o awans z Ukrainą czy Białorusią niż Danią albo Czarnogórą.
ZOBACZ WIDEO ME piłkarek ręcznych: "Holandia? Chcemy rewanżu za upokorzenia" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Za chwilę MŚ we Francji rozpoczną panowie. To też będzie turniej eksperymentów. Kilka tygodni temu drużynę narodową osierocili Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski i Karol Bielecki, a we wtorkowym meczu Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock kontuzji doznał Michał Jurecki. W Nantes wystąpi zupełnie inny zespół. Odmłodzony, przebudowany. Nie będziemy tam grać o medale, czas się z tym oswoić.
Piłka ręczna w ostatniej dekadzie rozpieściła nas sukcesami, teraz czekają nas lata chude. Obie reprezentacje to plac budowy. Nikt oczywiście nie powie, że będziemy jeździć na wielkie turnieje jak na stracenie. To przecież jest sport, to są dzielne dziewczyny i waleczne chłopaki. Musimy jednak nauczyć się cierpliwości. Najważniejsze jest Tokio.
Kamil Kołsut
Mam zdjęcia do porównania które obrazują zainteresowanie Polaków sportem i lokalnymi drużynami grającymi w ekstraklasie a baletem,zapodajkropkanet/0bb772760a0de.jpg. html
zapodajkropkanet/50d50ee0b96e8.jpg. html Dlaczego więc pikniki wymagają medali skoro nie chodzą na mecze ligowe i nie wspomagają swoich drużyn aby było lepsze szkolenie i wyniki klubów oraz reprezentacji.
Już same te zdjęcia pokazują że nie jesteśmy społeczeństwem które interesuję się sportem a gdy przychodzą imprezy wymagamy cudów. Czytaj całość
Nigdy to się nie udało i nie jest to przypadek więc trzeba całkowicie zmienić Czytaj całość