W meczu z Wybrzeżem Gdańsk, Stanisław Makowiejew rzucił siedem bramek. Cała drużyna jednak nie zagrała najlepiej. - Nawet indywidualnie nie jestem zadowolony. W pierwszej połowie kilka razy wybierałem się z rzutem, jednak brakowało troszkę precyzji - powiedział rozgrywający Piotrkowianina.
- Miałem też trochę strat i wiem, że mogło być lepiej. Jako drużyna po raz kolejny wyszliśmy jakby bez zaangażowania i determinacji. Wybrzeże biło nas w obronie i nabiegało w ataku, a my graliśmy w poprzek - dodał ambitny szczypiornista
W ataku pozycyjnym wiele razy piotrkowianie tracili piłki, a Wybrzeże Gdańsk w kontrach było bezlitosne. - Szczególnie w pierwszej połowie staliśmy za daleko od defensywy. Podawaliśmy sobie piłkę na trzynastym-czternastym metrze, a Wybrzeże grało agresywnie w obronie. Gdańszczanie grali dobrze, ale przy naszej skuteczności, powinniśmy wiele sytuacji rozwiązać na naszą korzyść. Bramkarze gospodarzy obronili sześć karnych. To kolejne takie spotkanie i chyba dobrze, że mamy przerwę - ocenił Makowiejew.
Piotrkowianin właśnie w rzutach z siódmego metra miał największe problemy. Rzadko kiedy zespół wykorzystuje zaledwie trzy z dziewięciu okazji. - Trener za nas nie wejdzie, nie rzuci. Możemy sobie coś mówić, ale to my jesteśmy wykonawcami tego, co nam nakreślono. Jak gramy w poprzek i nie bronimy z zębem, to nie może się to udać. Nawet nie było fragmentów - wyliczył Stanisław Makowiejew.
ZOBACZ WIDEO Adrianna Płaczek: Zostawiłyśmy serducho, ale nie udało się (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}