To był dla Dunek i Francuzek wielki dzień. Oba zespoły zapomniały już jak smakuje medal wywalczony na mistrzostwach Europy. Skandynawska ekipa ostatni raz stanęła na podium dwanaście lat temu, a podopieczne Oliviera Krumbholza świętowały cenny krążek w 2006 roku.
Ekipa "Trójkolorowych" podeszła do rywalizacji o brąz z etykietką faworyta i szybko pokazała, że nie jest to bezzasadne wyróżnienie. Les Bleus zanotowały fenomenalny początek. Z pomocą bardzo dobrzej dysponowanej Amandine Leynaud i bramkach Estelle Nze-Minko oraz Siraby Dembele w 6. minucie zawodów prowadziły już pięć do zera. Trener Dunek natychmiast poprosił o czas, ale nie wiedząc dlaczego wciąż uparcie nie desygnował do gry wypoczętej i doświadczonej Kristiny Kristiansen.
Po krótkiej przerwie impas strzelecki zmęczonych i chaotycznych Skandynawek przerwała Trine Ostergaard Jensen. Niebawem dystans francuskich szczypiornistek mógł stopnieć do dwóch bramek, ale Dunki nie zrozumiały się w ataku pozycyjnym i w zamian do siatki trafiła Nze-Minko. Ten moment zapoczątkował znakomitą serię "Trójkolorowych". Gdy w 18. minucie meczu Sandrę Toft pokonała Manon Houette, przewaga wicemistrzyń olimpijskich wzrosła do siedmiu bramek.
Ekipie Klavsa Bruuna Jorgensena brakowało świeżości. Ciężar na swoje barki próbowała brać Anne Dornoville De La Cour, ale to zdecydowanie za mało na rozpędzone i twardo grające w obronie Les Bleus. Aby myśleć o brązie, duńska reprezentacja musiała przycisnąć rywalki mocną defensywą i zmusić je do błędów.
W drugiej połowie gra skandynawskiej drużyny nabrała rumieńców. Dunki rozpoczęły szaleńczą gonitwę za wynikiem i 40. minucie po trafieniu Mette Tranborg złapały kontakt z zespołem "Trójkolorowych". Od złego ratowała regularnie Francuzki jednak Laura Glauser, która broniła arcyważne piłki, w tym rzut karny wykonywany przez Fie Woller.
Gdy na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem Les Bleus wygrywały różnicą trzech bramek, wydawało się, że emocje właśnie dobiegły końca. Nic bardziej mylnego. Skandynawki ruszyły do ataku i na 90 sekund przed ostateczną syreną traciły do przeciwniczek tylko jedną bramkę. Grające w osłabieniu Dunki nie zdołały odwrócić losów spotkania. Po dwóch trafieniach z rzędu Beatrice Edwige, po ich policzkach zaczęły spływać łzy. Medal był na wyciągnięcie ręki.
Dania: Toft (12/35 - 34%), Reinhardt (0/1 - 0%) - Jorgensen 6 (3/4), Nielsen 1, Fisker 2, Jensen 3, Tranborg 2, Dornonville De La Cour 3, Grigel 1, Hansen, Heindahl 2, Okkels 1, Woller 1 (1/2)
Karne: 4/6
Kary: 10 min. (Jensen - 4 min., Dornonville De La Cour, Tranborg, Fisker - po 2 min.)
Czerwona kartka: Dornonville De La Cour (w 54. minucie za faul)
Francja: Glauser (8/21 - 38%), Leynaud (10/19 - 53%) - Nze Minko 5, Lacrabere 3, Gnabouyou 1, Kolczynski 3, Pineau, Dembele 4, Houette 2, Edwige 2, Landre 1, Zaadi 1, Flippes, Niombla 3, Ayglon
Karne: 3/3
Kary: 6 min. (Gnabouyou - 4 min, Lacrabere - 2 min.)
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem