Po środowej porażce z Energą AZS Koszalin w 1/8 Pucharu Polski zawodniczki KPR-u Kobierzyce podjęły u siebie UKS PCM Kościerzyna. Zapowiadało się wyrównane starcie - beniaminek PGNiG Superligi i drużyna z Kaszub walczą bowiem o to, by jak najbardziej oddalić się od strefy spadkowej. Dzięki zwycięstwu z KPR-em Jelenia Góra kościerzynianki zrównały się dorobkiem z KPR-em Kobierzyce i nabrały apetytu na kolejne wygrane.
Podobnie jak w pierwszej rundzie, także tym razem lepiej zaprezentowały się grające we własnej hali zawodniczki z Dolnego Śląska, które od samego początku prowadziły. Ważny udział w zwycięstwie miała bramkarka Magdalena Słota, która skutecznie odpierała ataki przyjezdnych.
Po 17. minutach gry i dwóch z rzędu trafieniach Barbary Szymańskiej, KPR miał już pięć goli przewagi. Znakomita forma Justyny Belter (która w całym meczu zdobyła aż 8 bramek - przyp. red.) nie wystarczyła, by zespół z Kościerzyny odrobił straty do rywalek. W ich szeregach najskuteczniejsza była Anna Mączka (8 trafień). Do przerwy gospodynie prowadziły 16:12.
Drugą połowę świetnie rozpoczęła Magdalena Ziółkowska, która wraz z Justyną Belter napędzała kościerski zespół do pogoni za KPR-em. W 43. minucie kościerzyniankom po rzucie Natalii Rogożeńskiej udało się zdobyć bramkę kontaktową. Fantastyczna końcówka w wykonaniu Pauliny Wojdy pozwoliła jednak gospodyniom na odbudowanie, a nawet powiększenie przewagi. KPR zwyciężył 33:25 i awansował na ósme miejsce w tabeli Superligi.
KPR Kobierzyce - UKS PCM Kościerzyna 33:25 (16:12)
KPR: Słota, Demiańczuk - Mączka 8, Wojda 5, Kaźmierska 4, Szymańska 4, Skalska 3, Janczak 2, Linkowska 2, Walczak 2, Michalak 2, Wesołowska 1, Daszkiewicz, Jakubowska
Karne: 5/5
Kary: 6 min. (Michalak - 4 min., Szymańska - 2 min.)
UKS PCM: Kordunowska-Lupa, Łoś, Liskowska - Belter 8, Ziółkowska 5, Krajewska 4, Bunikowska 2, Konofał 2, Sus 1, Białek 1, Rogożeńska 1, Wójcik 1
Karne: 4/5
Kary: 2 min. (Wójcik - 2 min.)
Sędziowie: Brehmer (Mikołów), Skowronek (Ruda Śląska)
Widzów: 350
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy