Michał Lemaniak zadowolony z meczu przeciwko Vive Tauronowi Kielce. "Był opór, zabrakło sił"

Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Na zdjęciu: Michał Lemaniak
Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Na zdjęciu: Michał Lemaniak

KPR Gwardia Opole uległa Vive Tauronowi Kielce 24:33 w meczu 19. kolejki PGNiG Superligi. Końcowy rezultat nie oddaje jednak w pełni oporu, jaki opolanie postawili mistrzom Polski.

Zarówno w pierwszej, jak w drugiej połowie gwardziści lepiej spisywali się w początkowym kwadransie. Przed przerwą prowadzili po 15 minutach 5:4, ponieważ jak w transie bronił Adam Malcher. 30-letni golkiper zatrzymał dwa karne oraz dużo rzutów graczy Vive Tauronu z czystych pozycji.

Kielczanie odpowiednio jednak zareagowali na swoje problemy i na półmetku wygrywali już 14:10. Kilkuminutowy pobyt w szatni pomógł jednak odzyskać szczypiornistom Gwardii wigor oraz wiarę we własne możliwości. Drugą część gry rozpoczęli od postawienia ekipie z Kielc trudnych warunków, doprowadzając w 44. minucie do stanu 20:21.

Dopiero później gracze Tałanta Dujszebajewa wrzucili wyższy bieg. Seria udanych obron Filipa Ivica i popisy strzeleckie Darko Djukica pozwoliły im ostatecznie zwyciężyć różnicą dziewięciu trafień. Mimo to opolanie zebrali za swoją postawę gromkie brawa od kompletu publiczności zgromadzonego na trybunach hali przy ulicy Kowalskiej.

- Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Cieszymy się, bo do pewnego momentu udało nam się postawić Vive Tauronowi naprawdę solidny opór. Pod koniec zabrakło trochę sił, rywale mieli szerszą ławkę - skomentował Michał Lemaniak, prawoskrzydłowy Gwardii.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Kibice opolskiego zespołu nie ujrzeli na boisku wszystkich największych gwiazd kieleckiej ekipy. Do Opola nie przyjechało bowiem aż sześciu jej podstawowych zawodników. Zabrakło, kontuzjowanych od dłuższego czasu Tobiasa Reichmanna oraz Mariusza Jurkiewicza, a czas na regenerację przed niedzielnym (26 lutego) meczem Ligi Mistrzów z MOL-Pick Szeged otrzymali Michał Jurecki, Krzysztof Lijewski, Uros Zorman i Julen Aguinagalde.

W związku z tym szansę na pokazanie swoich możliwości otrzymali na dłuższym dystansie Branko Vujović, Patryk Walczak czy Bartłomiej Bis. Wszyscy wykorzystali ją znakomicie, zdobywając łącznie 13 goli.
 
- Vive Tauron ma naprawdę bardzo równy, szeroki skład. Niezależnie od tego, kto przebywa na boisku, cały czas dysponuje dużą siłą. To mocna drużyna w każdych okolicznościach - dodał Lemaniak.

20-letni zawodnik zdobył przeciwko mistrzom Polski 1 bramkę, podobnie jak we wcześniejszych meczach z Orlen Wisłą Płock (21:39) i Meblami Wójcik Elbląg (20:23). Mimo 4 trafień w ligowym starciu z SPR Stalą Mielec (33:27), daleko mu na razie do średniej bramek na mecz, jaką notował w rundzie jesiennej.

- Rywale już na pewno wiedzą, jak się przeciwko mnie ustawiać. Znają też moje rzuty. Nie zdobywamy tylu bramek co wcześniej z kontrataku, ale częściej trafiamy z drugiej linii i chyba także z koła. Gramy natomiast dobrze kontry w drugie tempo i na tym teraz bazujemy - podsumował Lemaniak.

Po rozegraniu 19 spotkań PGNiG Superligi, Gwardia zajmuje 3. miejsce w tabeli Grupy Pomarańczowej (25 punktów).

Komentarze (1)
avatar
audia4
23.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie trzeba bylo chlac w Kubaturze do rana w niedzielę,to byłyby,siły!