Poważna rozmowa w szatni Pogoni Baltica Szczecin

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk

Pogoń Baltica Szczecin bez większego trudu rozprawiła się z UKS-em PCM Kościerzyna. Rywalki wicemistrzyniom Polski rzuciły tylko 18 bramek. - Taki miałyśmy cel - przyznała po meczu Katarzyna Jedziniak.

Początek rywalizacji w 20. kolejce PGNiG Superligi Kobiet w Szczecinie pomiędzy Pogonią Baltica a UKS-em PCM pokazał, jak duża różnica dzieli oba zespoły. Przy lepszej skuteczności gospodyń wynik 7:1 po 12. minutach byłby zdecydowanie wyższy. - Pierwsza połowa była dla nas trudna. Popełniłyśmy dużo błędów technicznych - oceniła po spotkaniu Katarzyna Jedziniak.

- W szatni mocno sobie porozmawiałyśmy - dodała szczecińska skrzydłowa. - Musiałyśmy wyciągnąć wnioski, bo czekają nas jeszcze niełatwe spotkania. Wchodzimy do "szóstki". My to spotkanie z UKS-em traktowałyśmy już trochę szkoleniowo. Przed nami bowiem mecz z Vistalem. Chciałyśmy przećwiczyć pewne zagrania, które w rywalizacji pucharowej postaramy się wykorzystać - stwierdziła.

Trener Adrian Struzik szybko postanowił dać odpocząć tym najczęściej wykorzystywanym zawodniczkom. Koleżanki udźwignęły ciężar odpowiedzialności. - Mamy trzy spotkania w ciągu tygodnia. Siłami trzeba trochę szachować. Nie oszuka się organizmu, jedna siódemka nie da rady. Wszystkie chciały grać, wiadomo, jak w każdym zespole, każda z nas chce być ważna. Dobrze, że tak wyszło - przyznała szczypiornistka.

Po zmianie stron kibice zgromadzeni w hali przy ul. Twardowskiego 12b oglądali już dość jednostronne widowisko. Pogoń Baltica szybko odpowiedziała trzema trafieniami z rzędu i ustawiła sobie mecz już do samego końca. - Taki miałyśmy cel w szatni przed drugą połową, żeby pozwolić rywalkom rzucić jak najmniej bramek. W jakimś stopniu to zrealizowałyśmy, ale zawsze można zagrać lepiej - skwitowała na koniec Jedziniak.

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

Komentarze (0)