Historia napisana na nowo. Tak należy spojrzeć na wynik niedzielnej konfrontacji Energi AZS z MKS-em Selgros. Przez całą drugą część meczu mistrzynie Polski musiały gonić wynik. Ostatecznie tej sztuki nie udało im się dokonać. Należy jednak oddać fakt, że do Koszalina przyjechały w mocno okrojonym zestawieniu personalnym.
- Taki jest sport. Akurat w piłkę ręczną wkalkulowane są kontuzje. One u nas teraz się pojawiły. Po to w zespole jest 16 zawodniczek, żeby w momencie, w którym wypadają podstawowe, weszły te, które dostawały mniej szansy gry i wniosły dużo od siebie - odniosła się do sytuacji kadrowej swojego zespołu Monika Marzec.
- Trudno, mecz jest przegrany. Nie wywozimy stąd dwóch punktów. Gratulacje dla drużyny przeciwnej - kontynuowała druga trenerka siódemki z Lubelszczyzny.
- Te dwa nasze ostatnie mecze były mocno wyrównane. Dwa tygodnie temu wyjechałyśmy ze zwycięstwem. Tym razem trzeba przełknąć gorycz porażki. Wtedy to my byłyśmy o ten jeden błąd mniej lepsze, tego dnia zaś AZS. Gramy do końca. Sezon jest długi - zwróciła uwagę Marzec.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Jej zdaniem o losach spotkaniach zaważyła skuteczność pod bramką przeciwniczek. - Przy świetnej postawie Weroniki Gawlik w bramce, która wybroniła wiele sytuacji stuprocentowych, zawiodła nas skuteczność. Być może doszła do tego jeszcze nasza gorzej funkcjonująca obrona.
- Czasami tak jest, że zdarzy się słabszy mecz. Absolutnie nie zamierzam umniejszać wygranej rywalowi, bo uważam, że koszalinianki zagrały bardzo dobre spotkanie. Trzeba się z tym pogodzić - skwitowała na koniec szkoleniowiec MKS-u.
"Tym razem trzeba przełknąć gorycz porażki", "Czasami tak jest, że zdarzy się słabszy mecz. " , "Akurat w piłkę ręczną wk Czytaj całość