Mistrzowie Polski w trudnej sytuacji. "Porażki siedzą w naszych głowach"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Aż trzy przegrane na cztery mecze Ligi Mistrzów i męczarnie w dwóch spotkaniach PGNiG Superligi - to bilans ostatnich pojedynków Vive Tauronu Kielce. Żółto-biało-niebiescy notują widoczny spadek formy.

- Jesteśmy w bardzo, bardzo ciężkiej sytuacji. Porażki, które odnieśliśmy ostatnio - i w Mannheim, i w Celje, i w Kristianstad na pewno gdzieś siedzą w naszych głowach - przyznał szkoleniowiec mistrzów Polski Tałant Dujszebajew.

Rok 2016 kielczanie zakończyli na pierwszym miejscu w grupie B. Po przerwie nie radzą sobie jednak najlepiej - przegrane bolą, ale alarmująca jest raczej gra szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego. Zwycięzcy ostatniej edycji Ligi Mistrzów mają problemy przede wszystkim z koncentracją. Coś, co do tej pory było ich ogromnym autem - zachowywanie zimnej krwi nawet w najtrudniejszych sytuacjach - jest ostatnio niewidoczne. Żółto-biało-niebiescy potrafią wyraźnie prowadzić, by po chwili oddać kontrolę w ręce przeciwników. Z trudem przychodzą im także wyjście na bezpieczne prowadzenie i konsekwencja w prowadzeniu gry. - Jestem naprawdę zadowolony z tego jak chłopaki trenują, jak walczą, ale jesteśmy w takim momencie, że nie możemy zdobyć pięciu-sześciu bramek przewagi, by później było nam łatwiej grać mecz - mówi szkoleniowiec.

Skąd bierze się słabsza dyspozycja Vive Tauron Kielce? - Gdybyśmy wiedzieli dlaczego mamy taki trudny moment, to już na pewno coś byśmy zmienili. Taki jest sport. Najłatwiej jest wchodzić na szczyt, zdecydowanie trudniej jest się na nim utrzymać. Wszyscy chcą wygrywać, my też - walczymy, ale czasami po prostu nie idzie. Profesjonalnie w piłkę ręczną gram już dziewiętnaście lat i wiem, że takie momenty się zdarzają - wyjaśnia rozgrywający i jeden z najbardziej utytułowanych szczypiornistów w szeregach mistrzów Polski - Uros Zorman.

Dla kielczan ważne jest, że chociaż nie prezentują najwyższej formy, to wciąż pozostają niepokonani na krajowym podwórku. W ostatniej kolejce mimo sporych kłopotów podopieczni Dujszebajewa pokonali NMC Górnik Zabrze: - Mam nadzieję, że takimi wygranymi meczami krok po kroku będziemy budowali swoją pewność siebie, wejdziemy na ścieżkę zwycięstw i odblokujemy blokadę psychiczną. W każdym spotkaniu mamy super sytuacje, nie wykorzystujemy ich i to na pewno gdzieś w głowach siedzi - mówi trener.

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

- Jesteśmy w dziwnym momencie, mamy teraz trudy czas, ale najważniejsze, że po tym meczu w Szwecji wygraliśmy i myślę, że dzięki temu nasze morale wzrosną. Przed sobą mamy ostatni mecz w grupie z Brześciem i wiemy, że musimy go wygrać - bo gramy u siebie. Mam nadzieję, że będzie pełna hala i kibice nam pomogą - dodaje Słoweniec.

Na szczęście dla kielczan los się do nich uśmiecha. A raczej to szczypiorniści Rhein-Neckar Loewen wyciągają do Polaków pomocną dłoń. Główni rywale żółto-biało-niebieskich w walce o drugie miejsce w grupie także po przerwie nie grają najlepiej, Lwy straciły punkty w dwóch ostatnich starciach, co sprawiło, że wszystko wciąż w rękach graczy Dujszebajewa. Siódemka z Kielc może skończyć fazę grupową na pozycji wicelidera, ale jeśli wysoko przegra w ostatniej kolejce z Mieszkowem Brześć, to istnieje nawet szansa, że spadnie na piątą lokatę.

- Mam nadzieję, że w następnym meczu z przy wsparciu naszych kibiców będziemy walczyli i efektem będzie pozytywny wynik. Jeśli wygramy pięć-sześć spotkań z rzędu, to myślę, że się odblokujemy - powiedział Kirgiz.

Szkoleniowiec zaznaczył też jak ważną rolę w klubie odgrywają fani zespołu.- Musimy podziękować naszym kibicom, którzy naprawdę nas wspierają, pomagają nam i to dzięki nim wygraliśmy to starcie Górnikiem. Gdyby ich nie było, to nas też by nie było. Jestem bardzo wdzięczny za to, co robią, bo to właśnie pomaga nam wygrywać.

Źródło artykułu: