Mecz graczy Patryka Rombla z Sandra Spa Pogonią w niczym nie przypominał spotkania wicelidera tabeli grupy granatowej z zespołem z miejsca szóstego. Gospodarze tylko w pierwszym kwadransie borykali się z problemami. Szybko jednak odwrócili złą kartę.
- Pogoń odniosła kolejną już wygraną na własnym parkiecie (piątą z rzędu - wyj. KK). My przyjechaliśmy po zwycięstwo, mimo tego, że mamy pewną bezpieczną przewagę nad pozostałymi drużynami w grupie. Niestety nie udało się - dodał Szczecina.
Bramkarz MMTS-u podkreślał, że przed meczem w jego drużynie nie brakowało kłopotów. - Mieliśmy swoje problemy zdrowotne. Nie wszyscy mogli zagrać, przydarzyły się drobne urazy. W samym meczu popełniliśmy za dużo własnych błędów. Nie znam jeszcze naszych statystyk, ale myślę, że dużo było zgubionych piłek. Mieliśmy też spore problemy z upilnowaniem Arka Bosego. Nie wyglądało to najlepiej - ocenił Szczecina.
Goście szczególnie mocno zawiedli w defensywie, z którą z łatwością radził sobie m.in. wspomniany Bosy. - Widzieliśmy ich ostatnie mecze, grali dużo z kołem. Od kilku spotkań to niestety nasza bolączka, że dajemy obrotowym drużyn przeciwnych za dużo miejsca i z tego biorą się bramki i rzuty karne - potwierdził golkiper zespołu z Kwidzyna.
W sobotę Pogoń rozegrała drugie spotkanie pod wodzą nowego-starego trenera, Rafała Białego. Bramkarz MMTS-u zapytany, na ile ta zmiana wpłynęła na postawę rywali, odpowiedział: - Trudno (teraz) powiedzieć. Na pewno jest efekt nowej miotły. A po zwycięstwach to jeszcze bardziej zadziałało. Myślę, że Pogoń jest na tyle mocnym zespołem, że ich pozycja w tabeli jest nieadekwatna do możliwości personalnych tego klubu.
Sergio Ramos znowu uratował Real! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]