Po ograniu MMTS-u Kwidzyn do piątej lokaty dającej play-off szczecinianie tracą tylko punkt. To zupełnie inny zespół niż jeszcze nie tak dawno temu. - Zaczęliśmy w końcu wygrywać, grać swoje. Coraz lepiej zgrywamy się z nowymi zawodnikami, którzy do nas dołączyli. To procentuje - dodaje Krysiak.
Młody skrzydłowy jest jednym z zawodników, który dopiero co wrócił do zespołu po dość bolesnej kontuzji. W sobotę w dużym stopniu pomógł zespołowi w odniesieniu zwycięstwa.
- Piłka ręczna to gra błędów. Wygrywa zespół, który popełni ich mniej. My mieliśmy bardzo trudny początek, MMTS kontrolował wtedy to spotkanie. Na szczęście po przerwie zaczęliśmy grać swoje - ocenia Krysiak.
- Razem z bramką zafunkcjonowała obrona. Edin (Tatar) odbił parę piłek. Wyprowadziliśmy jakieś kontry w pierwsze i drugie tempo i dołożyliśmy kilka łatwych bramek. Odskoczyliśmy na 3-4 "oczka", a wtedy gra się dużo spokojniej - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Zapytany o zmiany, jakie w ostatnim czasie wprowadził nowy-stary trener Rafał Biały, skrzydłowy "Portowców" wymienia: - Jest wiele zmian pod względem taktycznym i obrony. Jeszcze jednak nie są to takie, które Rafał Biały będzie chciał wprowadzić. Zobaczymy po jakimś czasie.
W sobotę szczecinianie często korzystali z usług swojego obrotowego Arkadiusza Bosego (sześć trafień), ale on nie był jedynym sposobem na kwidzynian. Potwierdzają to statystyki meczowe - po pięć bramek dołożyli Mateusz Zaremba, Michal Bruna i wspomniany Krysiak.
- Arek jest w bardzo dobrej formie, mimo, że teraz zagrał z chorobą. Nie ma takiego założenia przed meczem, czy mamy więcej rzucać z drugiej linii. To pokazuje mecz. Jeżeli jest możliwość grania do koła, każdy z nas to zrobi, a jak trzeba rzucić, rzuci - zakończył Krysiak.